Zdaniem oskarżenia 25 lat w tej sprawie to tak łagodna kara, że sprawca mógłby uznać, że w ogóle nie został ukarany. Prokuratura domaga się w tej sprawie nie tylko dożywocia ale też orzeczenia, że dopiero po odsiedzeniu 35 lat oskarżony będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie.
Napastnik nosił nóż "dla obrony przed uchodźcami"
W agencji przy ulicy Więckowskiego we Wrocławiu Artur K. pojawił się 21 listopada 2015 roku. W plecaku miał nóż z ostrzem o długości 30 centymetrów. Stale go przy sobie nosił. W śledztwie wyjaśni potem, że to do „obrony przed uchodźcami, którzy powodują zamachy i wybuchy.” Najpierw rzucił się na kobietę, z którą chwilę wcześniej współżył. W tym czasie druga z pań była w łazience. Gdy wyszła próbowała wołać o pomoc. Ale została równie brutalnie zamordowana.
Dlaczego to zrobił? Artur K. w śledztwie podawał różne motywy. Raz mówił, że kobieta próbowała go okraść. Wspomniał, ze był pod wpływem narkotyków, nie patrzył co robi.
„Pierwsze co już się zaczęło to jak lokomotywa, jak ruszy to już nie zatrzymasz” - mówił o tym, co się z nim działo, gdy zabijał.
Nożownik: Rano wstaję, zajaram, nie myślę o tym
Podczas innego z przesłuchań wspomniał, że prostytutki to „kobiety bez zasad” i nie powinny żyć. Wreszcie zaczął mówić coś o dopalaczach podstępem podanych mu przez jedną z kobiet. A on jest wrogiem dopalaczy bo „zabrały mu” wielu kolegów. Dla oskarżenia wszystkie te wytłumaczenia to próby „racjonalizowania” tej okrutnej zbrodni. Żal? Wyrzuty sumienia? „Rano wstaję, zajaram, nie myślę o tym” - wyznał przesłuchującym go. Przeciwnie. To co zrobił – przekonuje prokurator w apelacji – imponowało mu. Nawet w listach do znajomych, jakie wysyłał z aresztu kilka miesięcy po morderstwie, podpisywał się „GIT KILER”.
