Wjazd na Białoruś bez wizy obowiązuje dla Polaków od godziny 00:00 1 lipca aż do końca roku, czyli do 31 grudnia włącznie.
Jak czytamy w wyjaśnieniach białoruskiego Komitetu Pogranicznego obywatel Polski, aby wjechać na Białoruś powinien posiadać przy sobie jedynie dokument podróży, czyli paszport, a także ubezpieczenie zdrowotne, a podróżujący samochodem powinni wykupić dla pojazdu Zieloną Kartę. Żadne zaświadczenia o szczepionkach, czy testy COVID-owe przy przekraczaniu granicy nie będą potrzebne.
W czym przyczyna niebywałej jednostronnej hojności białoruskiego dyktatora wobec mieszkańców kraju, który uważa za swojego wroga i oskarża Polskę o chęć zajęcia co najmniej połowy Białorusi? Łukaszenka zaklina się, że wprowadza ruch bezwizowy „w celu utrzymania stosunków dobrosąsiedzkich”. W rzeczywistości zaś może mu chodzić o odblokowanie przejścia granicznego w Kuźnicy Białostockiej, które zostało zamknięte przez Polskę, w odpowiedzi na sprowokowany przez Białoruś wspólnie z Kremlem kryzys migracyjny.
Być może Łukaszenka liczy na to, że wobec zwiększonego ruchu turystów z Polski na Białoruś strona Polska cofnie swoją decyzję w sprawie przejścia w Kuźnicy. Komunikat białoruskiej straży granicznej mówi bowiem, że korzystać z podróżowania na Białoruś bez wizy będą mogli tylko Polacy przekraczający granicę na przejściach znajdujących się na linii granicy białorusko-polskiej. Oznacza to, że bezwizowy wjazd na Białoruś z terytorium np. Litwy nie będzie dla Polaka możliwy. Na granicy z Białorusią czynne są obecnie trzy przejścia - w Bobrownikach, Połowcach i Sławatyczach.
Wabienie przez Łukaszenkę Polaków do swojego kraju wygląda podejrzanie tym bardziej, że wcześniej wprowadził ruch bezwizowy także dla obywateli naszych sojuszników z NATO – Litwy oraz Łotwy.
