W swoim półfinale Janicki chciał zaatakować i zdobywać punkty na premiach. Taka taktyka szybko straciła jednak rację bytu, gdyż od głównej grupy oderwali się dwaj zawodnicy, którzy sami realizowali identyczny plan, jak nasz reprezentant.
- Wiedziałem już, że w tej sytuacji muszę walczyć na finiszu, a ja nie mam takiego zrywu na końcu, gdyż jeżdżę na dłuższych dystansach. Skończyłem siódmy, a gdybym był szósty, to bym awansował. Mimo to jestem zadowolony z tego finiszu. Będę dalej stawiał na bieg masowy. Chciałbym także poprawić się na 5000 metrów, co w tym sezonie mi nie wychodziło. Jestem jednak nadal młodym i rozwijającym się zawodnikiem - powiedział Janicki.
Warto przeczytać
24-latek startuje w barwach Błyskawicy Domaniewice, a więc tego samego klubu, co Zbigniew Bródka.
- Pierwsze igrzyska Zbyszka też nie były wybitnie dobre. Dążę do tego, żeby przegonić wielkiego mistrza. Pewne olimpijskie rady od niego były, ale ja już trzy lata jeżdżę na poziomie międzynarodowym i mam pewne doświadczenie. Igrzyska to jednak dla mnie coś nowego, bo byłem na nich po raz pierwszy, a Zbyszek był po raz trzeci.
