26 stycznia Arkadiusz Sz. zaparkował samochód zbyt blisko przejścia dla pieszych tuż przy komendzie powiatowej policji w Nysie.
Interweniujący policjanci poprosili o okazanie prawa jazdy. Doradca wojewody nie miał dokumentu. Gdy policjanci sprawdzili to w systemie okazało się, że prawo jazdy zostało mu odebrane.
Jazda samochodem pomimo cofniętych uprawnień od połowy 2015 roku traktowana jest nie jako wykroczenie, a jak przestępstwo, za które grozi do dwóch lat więzienia. Dlatego postępowanie wszczęła prokuratura w Nysie.
Śledczy ustalili, że polityk PiS stracił prawo jazdy w lutym 2007 roku. Według nieoficjalnych informacji, Arkadiusz Sz. utracił uprawnienia z racji przekroczenia limitu punktów karnych.
Sprawa wyszła na jaw na początku marca.
Wokół Arkadiusza Sz. wybuchło potężne zamieszanie. Zarówno on, jak i politycy PiS unikali komentarza zasłaniając się postępowaniem prokuratury. Dwa tygodnie temu doradca wojewody zawiesił swoje członkostwo w PiS. Nadal widnieje na liście doradców wojewody Adriana Czubaka, choć - jak słyszymy od polityków prawicy - przebywa na miesięcznym urlopie.
Od tego czasu w sprawie pojawiły się nowe wątki.
Śledczy otrzymali anonimowe pismo, z którego wynika, że Arkadiusz Sz. regularnie dojeżdżał do pracy w urzędzie wojewódzkim samochodem kia sportage, który w minionych latach regularnie wpisywał do oświadczeń majątkowych.
Doradca wojewody miał tam mieć zarezerwowane specjalne miejsce w strefie dla pojazdów uprzywilejowanych.
Co więcej, jak informuje "Gazeta Wyborcza", polityk prawicy miał też otrzymywać zwrot kosztów z tytułu wykorzystania samochodu prywatnego do celów służbowych.
Arkadiuszowi Sz. do tej pory nie postawiono zarzutów. I - jak informuje Stanisław Bar, rzecznik opolskiej prokuratury - jeśli to nastąpi, to nie będą ich formułowali opolscy śledczy. Nie oni będą też weryfikowali nowych wątków w sprawie doradcy wojewody.
- Prokurator Okręgowy wystąpił z wnioskiem do Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu o przekazanie tej sprawy innej prokuraturze. Powodem jest pozycja mężczyzny przyłapanego na jeździe samochodem bez prawa jazdy w administracji państwowej. Chodzi o to, by nie było podejrzeń o bezstronność postępowania - argumentuje.
FLESZ - Samochody można prowadzić bez dowodu rejestracyjnego i potwierdzenia OC
