Portal i.pl zapytał posła Lewicy Marcina Kulaska, dlaczego nie był obecny na głosowaniu w sprawie tzw. lex Czarnek 2.0. – Posiedzenie komisji ws. lex Czarnek 2.0, to kolejna wrzutka rządu Zjednoczonej Prawicy. Projekt pojawił się w ostatniej chwili – powiedział.
Marcin Kulasek podkreślił, że na głosowaniu ws. lex Czarnek 2.0 nie było go dlatego, że był na wcześniej zaplanowanym wyjeździe w Brukseli w sprawie pieniędzy z KPO. – Prezydium Nowej Lewicy miało spotkania z czterema komisarzami oraz z wiceszefową Komisji Europejskiej i mamy zapewnienie, że te pieniądze Polkom i Polakom nie przepadną i mogą zostać wypłacone nawet jutro, jeśli premier Mateusz Morawiecki wypełni kamienie milowe. Rozmawialiśmy również o ewentualnym bezpośrednim przekazaniu tych pieniędzy do samorządów, ale to nie jest takie proste. Komisja Europejska nie ma aktów prawnych, na podstawie których mogłoby się to odbyć. Ale ta ścieżka nie jest zamknięta. KE nie chce karać Polek i Polaków za zaniedbania rządu – dodał.
Sekretarz generalny Nowej Lewicy wyjaśnił, że o godz. 18:00, kiedy rozpoczęło się posiedzenie sejmowej komisji, był na lotnisku. – Jak tylko wylądowałem – przed godz. 23:00 – przyjechałem na dalszą część posiedzenia komisji i głosowałem za poprawkami. Finalnie głosowałam, jak każdy członek Komisji Edukacji z Lewicy, za odrzuceniem tego projektu w całości – podkreślił.
Zdaniem Marcina Kulaska „w całej sprawie bulwersują dwie rzeczy”. – Po pierwsze: wrzucenie tak ważnego projektu poselskiego na ostatnią chwilę. Po drugie to, że ten projekt nie różni się niczym od tego, który zawetował pan prezydent. W ten sposób minister Czarnek pokazuje prezydentowi środkowy palec – ocenił.
