Pasek artykułowy - wybory

Paryż 2024. Królowa przybyła. Paweł Fajdek: "Trener miał pewnie zawał"

Jakub Guder
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Paryż 2024. Królowa przybyła. Na pierwszej - dodajmy: porannej - sesji lekkoatletycznej podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu na trybunach Stade de France zasiadło ponad 70 tys. kibiców. Nie zawiedli Polacy - Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek awansowali do finału konkursu rzutu młotem, a Ewa Swoboda w eliminacjach sprintu uzyskała najlepszy wynik w tym sezonie.

Nie ma w Paryżu areny, na której narzekalibyśmy na frekwencję wśród kibiców. Nie inaczej było w piątek do południa na Stade de Francje, gdzie zawitała królowa sportu - lekkoatletyka.
Z naszego punktu widzenia najciekawiej zapowiadały się eliminacje rzutu młotem panów, gdzie startowali Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek. Zwłaszcza na tym pierwszym ciąży presja medalu, bo jego tegoroczne rezultaty pokazują, że ma duże szanse znaleźć się w trójce. A tych szans nasi lekkoatleci w stolicy Francji nie mają zbyt wielu.

Nowicki rzucał w pierwszej grupie (A). Aby zapewnić sobie bezpośrednią kwalifikację do niedzielnego finału (godz. 20:30) trzeba było uzyskać 77 m, ale Nowicki pierwszą próbę spalił. W drugiej uzyskał 76.32. W trzeciej się nie poprawił. No i zaczęło się robić nerwowo, bo musiał zaczekać, czy w sumie - w obu grupach - nie znajdzie się 12 lepszych młociarz od niego.
- Trzeba się przyzwyczajać, że będzie coraz ciężej. Zbyt zachowawczo do tego podszedłem. Rzuty były bardzo wolne, to się przełożyło na wyniki. Przyznam, że miałem problem, by znaleźć swoją pozycję w kole. Nie mogłem się dobrze ustawić. Przesuwałem się w lewo i w prawo. To zaważyło. Było zbyt nerwowo i nie do końca pewnie - mówił Nowicki zaraz po swoim starcie. - Skleiła mi się ręka z rękawicą, bo nałożyłem klej. Myślę, że gdybym to wypuścił normalnie, to byłoby minimum kwalifikacyjne. Bywa. Mój gorszy dzień. Jeśli będzie mi dane wejść do finału, to będę wiedział co zrobić i wyniki będą dużo lepsze. Dziś flaki z olejem. Nie można tak rzucać. Nie będę się usprawiedliwiał. Sam sobie jestem winien - dodał.

- Nie denerwuję się. Jak nie wystartuję w finale, to będzie bolało, ale będę musiał z tym żyć. Wiem, że ze wszystkich stron są jakieś oczekiwania, żebym tu coś udowodnił, ale ludzie! Mam swoje lata, robię co mogę - powiedział Nowicki.
No ale w finale wystartuje. W piątek rano nie mieliśmy bowiem jakiegoś wielkiego rzucania. W obu grupach wskazane 77 m przekroczyło tylko pięciu zawodników, więc mistrzowi olimpijskiemu z Tokio 76.32 wystarczyło do finału.

Sporo nerwów kosztowały też kibiców kwalifikacje w wykonaniu Pawła Fajdka, który rzucał w grupie B. Dwie pierwsze próby spalił i została mu trzecia. W tym czasie lider tegorocznych tabel Kanadyjczyk Ethan Katzberg był już w strefie rozmów z dziennikarzami, bo rzucił 79.93 (w drugim podejściu). Przystanął na chwilę przed telewizorem i zrobił "Uff!", bo Fajdek w tym momencie zanotował 76.56. To dało mu awans.

- Czuję się tu dobrze. Chciałem pierwszy rzut zrobić delikatnie. Rozgrzewka była dobra, ale w konkursie zrobiłem to za lekko. Spóźniłem nogę, młot poleciał za promień. Drugi rzut zrobiłem za mocno. Wstyd mi za niego. Trener się wściekł. Trzeci był już dobrze zakręcony. Ten ukłon na końcu był dla trenera, bo miał pewnie 'zawał zawału'. Rozumiem, ale ja też się stresowałem - uśmiechał się Fajdek, dla którego będzie to dopiero drugi olimpijski finał. W Tokio miał brąz, a w Rio i w Londynie nie udało mu się przejść kwalifikacji.

- Eliminacje nie mają znaczenia. Trzeba teraz odpocząć. W moim przypadku wiek nie ma znaczenia. Wciąż czuję się dobrze, przygotowałem się najlepiej jak mogłem. Oby w finale udało się przełożyć to, co wychodziło w treningu. Będziemy wtedy wszyscy zadowoleni - dodał. Nasz pięciokrotny mistrz świata ocenił, że koło do rzutu w Paryżu jest bardzo dobre, szybki i przez to część prób była przerzuconych za promień. - Kiedy się spinamy, to spóźniamy prawą nogę i wyrzut jest przeciągnięty w lewo. Dlatego młot ucieka. Koło jest o wiele lepsze niż na MŚ w Budapeszcie. Kibice dopisali. Jest tu szał. 70 tys. ludzi na stadionie robi robotę. Mam nadzieję, że na Memoriał Kamili Skolimowskiej przyjdzie przynajmniej 50 tysięcy - zakończył Fajdek.

Ewa Swoboda najszybciej w tym roku

Bez problemu kwalifikacje 100m przeszła Ewa Swoboda, która zaprezentowała się kapitalnie. Wygrała swój bieg zostawiając za sobą m.in. utytułowaną Brytyjkę Dinę Asher-Smith. Czas Polki - 10.99 - to najlepszy jej wynik w tym roku. We wszystkich ośmiu biegach tylko siedem lekkoatletek pobiegło szybciej. Można więc na dziś realnie myśleć o finale.

Z Paryża Jakub Guder
https://x.com/JakubGuder

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl