Był trudny moment w czwartej kwarcie niezwykle wyrównanego i zaciętego finałowego meczu z Bośnią i Hercegowiną. Przegrywaliście czterema punktami, ale zespół pokazał doświadczenie i udźwignął końcówkę. Nawet mimo tego, że nie trafialiście wolnych.
Igor Milicić: Dokładnie tak. Nie trafialiśmy „layupów”, wolnych, parę otwartych rzutów też nie wpadło, ale ten zespół chce wygrywać. Wie, jak wygrywać. Mogę być tylko szczęśliwy i dumny, że mam takich zawodników.
Co pan powiedział Olkowi Balcerowskiemu, gdy w trudnym momencie siedział na ławce? Pan do niego podszedł, wziął za głowę i cały czas coś mówił.
Powiedziałem, że stworzyliśmy „potwora polskiej koszykówki”. To jest zawodnik, który walczy, jest jeszcze lepszy od zawodników z NBA, przeciwko którym gra. Olek się świetnie rozwija, idzie do przodu. Jego umiejętności są wspaniałe. W kadrze gra najlepsze mecze i z tego się bardzo cieszymy.
Ten sukces przyszedł w ważnym dla pana momencie, bo w czasie turnieju przedłużył pan kontrakt na prowadzenie reprezentacji Polski. Przygoda będzie trwała, miejmy nadzieję, że z jeszcze większymi osiągnięciami.
Moja osoba jest tutaj najmniej ważna. Cieszę się, że kontynuuję to, co rozpoczęliśmy. Robimy dobre rzeczy i mam satysfakcję, że otrzymałem szansę nadal pracować dla rozwoju polskiej koszykówki.
Turniej w Gliwicach rozwiązał niejako problemy kadrowe reprezentacji. Była dyskusja przed rozpoczęciem przygotowań, że brakuje wsparcia dla Mateusza Ponitki na pozycji rozgrywającego, bo zrezygnował Andrzej Mazurczak. Odmówili przyjazdu inni kadrowicze. Teraz pewnie będą musieli pana prosić o powołanie, bo wykreowali się następcy.
Nie chcę mówić na ten temat. Mamy tutaj naszych bohaterów i dziś trzeba celebrować ich sukces.
Jednym z nich był Andrzej Pluta. Dzisiaj miał początkowo zero celnych na osiem rzutów z gry, a dał mu pan zagrać całą trzecią kwartę i zaufał w końcówce, wprowadzając z ławki do wykonywania rzutów wolnych w miejsce kontuzjowanego Balcerowskiego.
To jest chłopak, który dał odpocząć Mateuszowi, żeby nie męczył się „na piłce”, żeby potem mógł kończyć mecz w decydujących minutach. Andrzej dziś rozładował presję, która była wywierana na Michale Sokołowskim i Mateuszu. Niesamowitą pracę wykonał podczas tego okienka. Myślę, że pokazaliśmy wszystkim, że chłopak może grać na wysokim poziomie jako jedynka.(PAP)
