Dobry początek...
W czwartek podopieczni Igora Milicicia dobrze zaczęli spotkanie z Finlandią i to głównie oni prowadzili w pierwszej kwarcie - kilkukrotnie 5. punktami, ale ostatecznie dobra końcówka w wykonaniu rywali doprowadziła do remisu 24:24 po 10. minutach.
W drugiej kwarcie świetnie zaprezentował się drugi szwadron pod wodzą A.J.'a Slaughtera, który w całym spotkaniu zdobył 21 punktów. Polacy konsekwentnie powiększali przewagę i na przerwę schodzili prowadząc już 9. punktami.
W trzeciej kwarcie przewaga Polaków tylko rosła. Oprócz Slaughtera, świetnie prezentowali się Jeremy Sochan i kapitan reprezentacji Mateusz Ponitka. W pewnym momencie przewaga zespołu Igora Milicicia wynosiła 15 punktów, a przed ostatnią kwartą prowadzili 71:60.
...fatalny koniec
W ostatniej partii rywale zaczęli odrabiać straty, a Polacy nie potrafili zdobyć punktów. Od stanu 76:62, Finowie zrobili serię 16:6 i przegrywali już tylko dwoma punktami (80:78).
Atak rywali próbował odeprzeć Michał Sokołowski, który trafił ważną trójkę i dał nam z powrotem 5-puntkowe prowadzenie, ale po chwili Finowie odpowiedzieli tym samym.
Polska ofensywa zaczęła poważnie szwankować, gdy rywale "złapali ogień". Na mniej niż 2 minuty przed końcem Edon Maxhuni popisał się daleką trójką i dał Finom prowadzenie 87:86.
Prowadzenie dla Polski odzyskał Aleksander Dziewa, ale Finowie odpowiedzieli i na 18 sekund przed końcem prowadzili 89:88. W ostatniej akcji trener Milicić zaufał Slaughterowi, który nie dostrzegł niekrytego Aleksandra Balcerowskiego i spudłował rzut.
Najwięcej punktów dla Polski zdobył wcześniej wspomniany Slaughter. 20 punktów dołożył Sochan, a kapitan Mateusz Ponitka 17.
W piątek Polacy przegrali w pierwszym meczu turnieju z reprezentacją Bahamów 81:90, która dzień wcześniej pokonała Finlandię 85:96. Tym samym Polacy nie pojadą na turniej olimpijski w Paryżu.
W półfinałach Hiszpania zagra z Finlandią, a Bahamy z Libanem.
Bilet na igrzyska wywalczy tylko jedna drużyna.
