30-letni piroman pojawił się w lesie dębowym o powierzchni 230 hektarów, przy szlaku kolejowym Koluszki – Tomaszów Mazowiecki, w niedzielę 10 czerwca. Około godz. 18 chłopcy zauważyli, jak podpala suche, leśne poszycie. Przyłapany na gorącym uczynku podpalacz rzucił się do ucieczki. Nastolatkowie ruszyli za nim. Po około stu metrach dopędzili piromana i obezwładnili go.
Wezwali też telefonicznie policjantów i strażaków, którzy szybko ugasili pożar. Okazało się, że 30-latek podpalił zapalniczką las w pięciu miejscach. Po ostatnich upałach było bardzo sucho w lesie, który mógł spłonąć jak zapałka. Na szczęście dzięki szybkiej akcji nastolatków i strażaków cenny las dębowy został uratowany.
- Postawa trójki nastolatków zasługuje na uznanie. Dzięki ich odpowiedzialnej i dojrzałej reakcji nie doszło do tragedii – podkreśla aspirant Grzegorz Stasiak z Komendy Powiatowej Policji w Koluszkach.
Podpalaczem okazał się mieszkaniec gminy Koluszki. Był agresywny i pijany. Miał trzy promile alkoholu w organizmie. Awanturował się. Policjanci szybko zakuli go w kajdanki. Trafił do policyjnej izby zatrzymań. Po wytrzeźwieniu miał być przesłuchany. Był już notowany w kartotekach policyjnych. Grozi mu do ośmiu lat więzienia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Brzezinach.
Ogromny pożar składowiska odpadów w Zgierzu. Ponad 250 strażaków walczyło z żywiołem