Sprawa jest bardzo zagadkowa, a policja zajmuje się nią od kilku dni, oficjalnie jednak o tym nie informując. Wiadomo, że zaginieni w piątek, 15 lipca pojechali około godziny 20 samochodem Stanisława Głuszka, grafitowym audi A4, na umówione spotkanie w okolicach Augustowa. Potem ślad po nich zaginął. W niedzielę doszczętnie spalone auto zostało znalezione przez grzybiarzy w okolicach miejscowości Polesie Wieś niedaleko Dobieszyna.
- Należący do Stanisława Głuszka telefon przestał być aktywny 15 lipca o godzinie 20.41, natomiast Natalii Gruszeckiej w niedzielę około godziny 14 - mówił na zwołanej w czwartek w Radomiu konferencji pracownik biura Krzysztofa Rutkowskiego. Sam Rutkowski, który przebywał w Wietnamie, informował o sprawie za pomocą łącza internetowego, ujawniając też wizerunek zaginionych.
Jego zdaniem w tym przypadku doszło nie - jak kwalifikuje to policja - do zaginięcia, a do uprowadzenia. - Nie był to raczej porwanie dla okupu, bo nikt do tej pory nie zażądał pieniędzy. Nie wykluczam, że mogło tu chodzić o porachunki finansowe i rozliczenia - mówił Krzysztof Rutkowski.
Według detektywa spotkanie nie miało mieć charakteru biznesowego, a doszło do tak zwanego „wystawienia”. Nie wykluczył też, że było to porwanie ze skutkiem śmiertelnym. Krzysztof Rutkowski, apelując o pomoc w rozwiązaniu tej sprawy poinformował także o wyznaczeniu nagrody za informacje w kwocie 10 tysięcy euro. Dzwonić można na numer alarmowy biura 600 007 007.
O pomoc apelowały także ze łzami w oczach obecne na konferencji córka Stanisława Głuszka oraz siostra Natalii Gruszeckiej. Justyna Leszczyńska z radomskiej policji potwierdziła fakt zaginięcia dwojga mieszkańców Pionek, ale jak stwierdziła, na razie nie są udzielane żadne informacje w tej sprawie.