Race i serpentyny na meczu Lech - Zagłębie
Ultrasi Lecha zaczekali z prezentacją choreografii do drugiej odsłony. Najpierw z trybuny dopingowej rzucili na murawę tysiące białych serpentyn. Potem odpalili kilkadziesiąt rac, obok których powiewały flagi na kijach w niebiesko-białych barwach.
Serpentyny spadły w pole karne Zagłębia, dlatego z tego powodu mecz został przerwany na czas koniecznej interwencji służb porządkowych. Widoczność na murawie, kluczową dla oceny spornych sytuacji na VAR, ograniczył natomiast dym z pirotechniki.
Te dwie przyczyny sprawiły, że mecz wznowiono dopiero jak sytuacja wróciła do normy. Trwało to na szczęście krócej niż można było zakładać. Ostatecznie do drugiej odsłony sędzia doliczył osiem minut. Ekstra czas wynikał również z liczby przeprowadzonych zmian; pięciu w Lechu i czterech w Zagłębiu.
Frekwencja na meczu Lech - Zagłębie
Widowisko przy Bułgarskiej obejrzało 13 074 widzów. To o ponad dwa tysiące więcej niż na pierwszym, "wiosennym" spotkaniu z Miedzią Legnica (10 820 osób).
Na mecz z Lechem przyjechała grupa kibiców Zagłębia. Było ich około trzystu.
Lech rekordowej frekwencji spodziewa się w czwartek. Na rewanżowym meczu 1/16 finału Ligi Konferencji z norweskim Bodo/Glimt spodziewanych jest około 35 tys. kibiców. W każdym razie do soboty sprzedano 31 217 biletów.
EKSTRAKLASA w GOL24
