Kilka dni temu w Katowicach odsłonięto już czwarty mural poświęcony górnikom z "Wujka" i znów była to inicjatywa mieszkańców, a dokładniej kibicowska. Co dla pana znaczy to zaangażowanie społeczne?
Wujek zawsze był społeczny i pamięć „wujkowa” wyrasta z pamięci społecznej, a Śląskie Centrum Wolności i Solidarności jest jej zwieńczeniem. To jest wyjątkowa instytucja też dlatego, ponieważ na początku był Społeczny Komitet Górników, który dbał o tę pamięć. Jego członkiem a także przewodniczącym był m.in. Stanisław Płatek, przywódca strajku na kopalni „Wujek”, który jak wyszedł z więzienia postanowił że jego głównym celem będzie , zadbanie o pamięć o poległych kolegach. To właśnie ten komitet organizował wszystkie uroczystości i stał za budową tego monumentalnego pomnika. Ci ludzie robili to sami, społecznie. W pewnym momencie doszli do wniosku, że trzeba to wznieść na poziom profesjonalny, zaangażować innych ludzi, którym przekażą swoje pamiątki, dzięki czemu nastąpi zmiana pokoleniowa. Tak powstało Śląskie Centrum Wolności i Solidarności.
Teraz my musimy zadbać o kolejną zmianę pokoleniową i stworzyć grupę młodych ludzi, która zachowa tę pamięć. Staramy się trafiać do różnych przestrzeni społecznych i dzięki temu osiągamy sukcesy. Wszystkie cztery murale powstały ze społecznej inicjatywy. Kibice powiedzieli nam, że zapłacą za to i załatwią artystę. Przedstawili nam projekt, żebyśmy sprawdzili, czy nie ma w nim błędów merytorycznych i zajęli się całą resztą. To zaangażowanie jest fenomenalne. Co ciekawe, nawet jak mural robią kibice GKS Katowice, to nigdzie nie ma nazwy klubu – mural jest poświęcony Wujkowi. Mamy odzew społeczny na działalność instytucji i to jest w tym wszystkim najwspanialsze.
Biorąc pod uwagę te zaangażowanie, to zdaje się, że nie boicie się nadchodzącej zmiany pokoleniowej?
Nie, nie boimy się. Mamy np. Akademię Wolontariatu i Radę Młodzieżową przy instytucji, jedyną taką na Śląsku. Mamy też co roku 16 grudnia w biegu o godz. 11.00 tysiąc biegaczy, składającą się wyłącznie z dzieci i młodzieży ze stu szkół na terenie województwa śląskiego. Przychodzą tu bo chcą. Z każdej szkoły biegnie dziewięciu uczniów. To jest nasz największy aktywny „Pomnik” Budujemy pamięć, ale przede wszystkim budujemy tożsamość regionu, a moim zdaniem jej najsilniejszym elementem jest Wujek. Ta historia to przestrzeń, która pozwala nam połączyć tych, którzy byli tu już od 2-3 pokoleń, tzw. śląskich autochtonów i tych, którzy przyjechali w latach 60. i 70. Siedmiu z tych, którzy zginęli na Wujku, byli spoza regionu. Jedni i drudzy uznali, że jest coś co ich łączy i jest o co razem walczyć.
Co ich połączyło?
Wolność. Akcja strajkowa zaczęła się od tego, że milicja wyprowadziła Jana Ludwiczaka w nocy w kajdankach. Co ciekawe, w grudniu górnicy z Wujka chcieli Janka odwołać z funkcji przewodniczącego. Doszłoby do tego, gdyby nie stan wojenny, jednak gdy został aresztowany, to cała kopalnia stanęła w jego obronie. Pytałem później górników, czemu jednym z postulatów było wypuszczenie Ludwiczaka, którego przecież chcieli odwołać? Większość odpowiadała mi tak: „myśmy go sobie powołali i możemy go sobie odwołać, a nie, że ktoś nam go wyprowadza w kajdankach. To nasz przewodniczący, nie ich”. To jest postawa Solidarności, która pokazuje jej niezależność, samorządność i poczucie obywatelskości. To właśnie fascynuje mnie w Solidarności, czyli postawa „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. To jest też solidarność górnicza, którą uwielbiam, bo jest naturalna i nikt nie musi jej uczyć. Na dole jak jeden zrobi błąd, to wszyscy mogą zginąć. Wszyscy są za siebie odpowiedzialni, tak działa to tylko w górnictwie. Wydaje mi się, że powodem strajku na Wujku była właśnie prawdziwa solidarność górnicza. Ta tożsamość była tu bardzo silna.
I tę pamięć udaje się utrwalać w regionie. A jak pana zdaniem działa ta ekspozycja „na zewnątrz”, na gości spoza Śląska i Polski?
Przede wszystkim dziś jest to jedna z najlepszych wystaw w Polsce. Jest scenograficzna i każda sala tej wystawy jest zupełnie inna, niesie ze sobą pewną dawkę emocji i przez nie buduje opowieść. Wystawa była wielokrotnie nagradzana. To też jedyne miejsce na Śląsku, o którym pisał The Guardian, co było dla nas ogromnym zaskoczeniem. Wystawa jest przygotowana w czterech językach, dlatego jest międzynarodowa. Ma wiele bodźców emocjonalnych, dzięki czemu ludzie zapamiętują to, co na niej zobaczą i wysłuchają. Wystawa nie jest martyrologiczna, bo niesie nadzieję. Na końcu pojawia się Stanisław Płatek i daje zwiedzającym garść wolności z kopalni Wujek. To dar dla obecnego pokolenia, które musi być odpowiedzialne za swoje czyny i za to jaką pełni rolę w historii.

I jak to rezonuje z młodym pokoleniem?
Raz lepiej, raz gorzej. Często zajmujemy się drobiazgami, natomiast aktualnie w wymiarze społecznym nie potrafimy znaleźć fundamentalnych elementów, które nas łączą. Często pojawia się pytanie o to czemu jesteśmy podzieleni. Nie o to chodzi. Nie potrafimy sobie wypracować głównych wartości, przy których wszyscy powiemy, że się zgadzamy, a według mnie to właśnie jest najważniejsze. W Polsce jest niestety tak, że jak zgodzimy się, że np. ważne jest bezpieczeństwo, to od razu są głosy „bezpieczeństwo – ok, ale nie te czołgi, inne helikoptery”. Rozjeżdża się to na detalach. Nie potrafimy stworzyć własnej, spójnej narracji, a ona jest najważniejsza. Dlatego też zawsze jak rozmawiamy z ludźmi, to chcemy aby ten dialog prowadził do znalezienia wspólnych elementów, na których będzie można coś dalej budować.
Co może być tą wartością, wokół której można budować wspólnotę?
Solidarność przyniosła nam coś bardzo istotnego – rozumienie fundamentalnych wartości takich jak godność człowieka. Ludzie będą zawsze do nich wracać. Rozwój nowych technologii nie oznacza, że nie potrzebujemy już wartości. Wręcz przeciwnie, potrzebujemy ich jeszcze bardziej, tylko tego nie dostrzegamy. Dziś wydaje nam się, że jesteśmy nowocześni i inni niż 40 lat temu. Nie, jesteśmy tacy sami i nic się nie zmieniło. Mamy takie same emocje i potrzeby jak dawniej. Historia nie jest tylko i wyłącznie o wojnach i wielkich wydarzeniach z przeszłości. Historia jest o ludziach i stąd możemy czerpać. Tak samo jest z Wujkiem. Możemy sięgnąć po to, o co oni walczyli. To zasługa księdza Henryka Bolczyka. Mniej więcej połowa załogi kopalni pochodziła spoza Śląska. Mieszkali tu w hotelach robotniczych, oderwani od rodzinnych korzeni. Często byli to ludzie, którzy wyrwali się ze wsi i myśleli „rewelacja, nareszcie mogę żyć jak chcę. Ojciec nie będzie mi mówić co mam robić, a matka nie będzie kazała mi iść do kościoła”. Potem okazywało się, że świat nie jest do końca taki, jak sobie wyobrażali i że nadal potrzebują tych wartości. To właśnie ks. Bolczyk mówił im o godności człowieka i zaczął to budować od fundamentów. Nie chodziło tu tylko i wyłącznie o wartości związane z wiarą katolicką ale także o etykę postrzegania człowieka.
Do Wujka doprowadził stan wojenny. Niektórzy podnoszą, że decyzję gen. Jaruzelskiego należy rozpatrywać w odcieniach szarości. Jak pan ocenia takie głosy?
Ktoś kto rządzi i ma władzę nie może wyprowadzać wojska przeciwko swojemu narodowi. To przestroga dla wszystkich, na przyszłość i na zawsze. Nie wolno takich rzeczy robić, to jest zdrada. Jaki władca wyprowadza czołgi na społeczeństwo? Jeszcze jedna ważna rzecz. Jakich żołnierzy wyprowadził wtedy Jaruzelski? Poborowych, czyli synów tych górników. Jeśli ktoś mówi, że Jaruzelski to postać, która miała odcienie, to nie w 1981 roku i nie na Wujku. Stan wojenny nie ma odcieni, to całkowite zło. Nie wolno walczyć z własnym społeczeństwem.
Czy w społecznej świadomości Gdańsk i Katowice są równoważne w najnowszej historii Polski?
Tak. Solidarność narodziła się w Gdańsku, a wykuła na Wujku, bo tu ludzie oddali za nią życie. Bez Katowic i bez ofiary Wujka Solidarność nie miałaby takiego etosu w latach 80. i nie nastąpiłby 1989 rok.
Na koniec pytanie o sprawy bieżące. O potrzebie odbudowy wspólnoty mówią wszyscy z kandydatów na prezydenta. Czy któryś z nich już zapowiedział swój przyjazd do Katowic na 16. grudnia?
Zapraszamy wszystkich, kwiaty składają wszyscy politycy, od prawa do lewa. Zdarza się tak, że oddajemy głos osobom, które sprawują ważne funkcje w państwie, mam tu na myśli premiera i prezydenta. Na ten moment żadna z tych osób nie potwierdziła swojej obecności. Jeżeli chodzi o kandydatów, to nigdy nie chciałem, żeby Wujek był miejscem do robienia kampanii. To nie jest to miejsce. Na Wujek się przyjeżdża po jedno – oddać hołd i godność poległym. Pod Wujkiem jesteśmy wszyscy tacy sami. To miejsce, w którym ludzie oddali życie za wolność, a takich dokonań nie ma żadna z osób, które tam będą. Trzeba z pokorą schylić głowę, złożyć kwiaty i oddać hołd. Czasem lepiej zrobić to w milczeniu, bo wtedy jest o wiele lepszy efekt.
