FLESZ - Pandemia nie zwalnia tempa

O Gerardzie Wolskim – taksówkarzu z Zakopanego, prowadzącym wynajem dla turystów - zrobiło się głośno, gdy koronawirus dotarł do Polski. Najpierw, gdy Polacy siedzieli zamknięci w domach, wraz z kolegami dowoził zakupy ludziom bojącym się wyjść z domów. Wspomagał także Kuchnię Brata Alberta w Zakopanem – robił zbiórkę żywności dla kuchni, która w kwietniu 2020 roku karmiła nie tylko osoby bezdomne, ale i tych, którzy przez lockdown stracili pracę w branży turystycznej. Potem zaczął głośno walczyć z rządowymi przepisami zakazującymi wynajmowania pokoi dla turystów czy funkcjonowania stoków narciarskich. Nigdy nie negował istnienia COVID-19. W swoich postach w internecie zastanawiał się jednak, czy szczepionki wymyślone w błyskawicznym tempie są skuteczne.
Wolski do szpitala trafił na przełomie listopada i grudnia. Wtedy poczuł się bardzo źle.
- Po sześciu dniach walki z covidem za pomocą amantadyny (która niewątpliwie zatrzymała degradacje mojego organizmu i być może życie mi uratowała) to jednak, gdyby nie interwencja lekarzy z zakopiańskiego szpitala, moja klepsydra zasiliłaby tablicę przed cmentarzem – napisał na portalu społecznościowym zakopiańczyk. - Byłem już w stanie krytycznym. Bezdechy, duszności, utraty przytomności do tego stopnia, że odcinało mnie na klika godzin po to, żeby przebudzić się i stracić przytomność na nowo. Leżąc w toalecie pomiędzy ścianą a muszlą klozetową sparaliżowany niemocą i brakiem sił, żeby wykręcić numer alarmowy.
Do szpitala trafił z dwustronnym zapaleniem płuc. Podłączony był do tlenoterapii. Jego stan na szczęście nie pogorszył się na tyle, by trafił na OIOM - pod respirator. Wyszedł z tego.
- Teraz czuję się już dużo lepiej. Mam jakieś drobne skutki uboczne tej choroby. Jednak już mogę normalnie funkcjonować - mówi Wolski. Jednak pobyt w szpitalu i - jak sam pisał - walka o życie, „10 dni podróży ku bramom piekieł” - nie spowodowała, że zmienił nastawienie do szczepień przeciw COVID-19.
- Nieprawdą jest, że na szpitalnym łóżku nawróciłem się. Nie miałem z czego się nawracać. Dalej do szczepień podchodzę bardzo sceptycznie. Nie podoba mi się retoryka Ministerstwa Zdrowia. Nie mówi się wprost o tzw. niepożądanych odczynach poszczepiennych, czyli o skutkach ubocznych szczepień. Tymczasem jest ich sporo, w tym także zgony. Nie bada się ludzi przed szczepieniem. Powinno być więcej uczciwości. Każdy obywatel ma prawo do wyboru, ale także prawo do wiedzy – mówi Wolski. - Ludzie przed szczepieniami powinni wiedzieć wszystko, co może im grozić. I dopiero potem zdecydować, czy chcą się szczepić, czy nie.
I dodaje, że nikogo nie namawia do szczepienia, czy nieszczepienia się. - To powinna być indywidualna decyzja każdego człowieka. Ja jestem antysystemowcem, a nie antyszczepionkowcem - mówi.
Obecnie Wolski jest ozdrowieńcem. Jednak za pół roku - gdy może minąć mu odporność przeciw COVID-19 - na razie nie zamierza się zaszczepić. Boi się następstw szczepienia. - Obawiam się, bo te szczepionki to cały czas preparaty w fazie testów, warunkowo dopuszczone do użytkowania - mówi Wolski.
Co ciekawe, dwie córki Wolskiego mają przeciwne nastawienie do szczepień. Przyjęły szczepienia i czekają na trzecią dawkę.
Tymczasem lekarze z zakopiańskiego szpitala, którzy opiekują się chorymi na COVID-19, dziwią się nastawieniu Wolskiego. Tym bardziej po tym, co widział na oddziale covidowym.
- Współczuję takim ludziom, że dalej tak myślą, mimo że otarli się o śmierć. Jednak jest taka grupa ludzi, których nie przekona nic. To grupa niedowiarków. Jest mi przykro, że pomimo tego, co ten pan zobaczył w szpitalu, nie chce się szczepić. Jednak ja mam przykłady odwrotne. Mój kolega również był przeciwny szczepieniom. Gdy jednak ciężko przeszedł chorobę, zaraz po tym, jak zaczął się troszkę lepiej czuć, to pierwszym jego pytaniem było: kiedy będę mógł się zaszczepić - mówi lek. Łukasz Błoński, ordynator oddziału covidowego ze szpitalu powiatowego w Zakopanem.
Bardziej dosadnie mówi lek. Jerzy Toczek, koordynator akcji szczepień w powiecie tatrzańskim. - Myślałem, że te kilka dni w drodze do piekieł do niego przemówiło. Dla mnie jako człowieka racjonalnie myślącego największym punktem, który może przekonywać każdego, to jest to, co dzieje się wokół. Tylko trzeba racjonalnie rozumować, a nie pozostawać w myśleniu w gusłach z XIX wieku. Na oddziałach na leczeniu respiratorowym 97 proc. to pacjenci niezaszczepieni - mówi lek. Jerzy Toczek.
Obecnie w Zakopanem na oddziale covidowym przebywa w sumie 36 osób, z czego 11 podłączonych jest do respiratora. - Po raz pierwszy od kilku tygodni mamy wolne łóżka. Wypisujemy więcej osób niż przyjmujemy - mówi Łukasz Błoński. Dodaje, że faktycznie w szpitalu w Zakopanem również leżą osoby zaszczepione. To ok. 20 proc. wszystkich pacjentów. - Tej jesieni jednak tylko jedna osoba zaszczepiona trafiła u nas na OIOM, jednak ani jedna zaszczepiona nie zmarła. Dlatego cały czas apelujemy, by się szczepić. Bo szczepienia pomogą uniknąć ostrego przebiegu COVID-19, a także śmierci - dodaje.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]