Kwiatkowski wpisał tę dedykację w książce zatytułowanej „100 kontroli NIK”, w czerwcu, gdy był jeszcze prezesem Najwyższej Izby Kontroli.
Krzysztof Kwiatkowski na karku ma proces o nadużywanie władzy w NIK, konkretnie o udział w ustawieniu czterech konkursów na stanowiska dyrektorów w delegaturach i centrali NIK, ale konsekwentnie utrzymuje, że nie jest winny. Ale dedykacja byłego już prezesa NIK nabrała nowego kontekstu, a to za sprawą zatrzymania Artura W., burmistrza dzielnicy Włochy i polityka PO zatrzymanego na gorącym uczynku przy przyjmowaniu 200 tys. zł łapówki od Sabriego B., warszawskiego developera.
Arturowi W. prokurator postawił zarzuty korupcyjne, sąd aresztował go na trzy miesiące, ale burmistrz do zarzutów się nie przyznał. Zeznał, że pakunek z pieniędzmi ktoś mu wrzucił przez otwarte okno samochodu. Łapówkę miał przyjąc w zamian za korzystną dla developera decyzję o warunkach zabudowy. O ironio, spotkanie, na którym prezes NIK złożył burmistrzowi dedykację, dotyczyło „przyjaznej polityki państwa wobec firm”, czym ten nie omieszkał pochwalić się w mediach społecznościowych.
Kwiatkowski oczywiście nie mógł wiedzieć, że Artur W. za trzy miesiące z okładem zostanie zatrzymany, ale jego dedykacja staje się hitem mediów społecznościowych, głownie za sprawą sformułowania „moja pokrewna dusza”, którego użył we wpisie. „Pokrewne dusze? Hmm... coś w tym jest” - komentuje Maciej Wąsik, sekretarz stanu w kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego. A Marek Kacprzak, dziennikarz Wirtualnej Polski zauważył, iż „kolegów trzeba umieć dobierać. Mamy szczęście do znajomych prezesów NIK”, co poszerza kontekst komentarza jeszcze o Mariana Banasia, nowego prezesa NIK z nadania PiS, który ma problemy z uwiarygodnieniem swoich dochodów i pochodzenia majątku.
Sam Kwiatkowski jeszcze podczas kampanii zaznaczył, że „wszelkie porównania jego osoby do pana Mariana Banasia uznaje nie tylko za nieuzasadnione, ale absolutnie nietrafione”, bo „nigdy w życiu nie był na „ty” z łysym sutenerem obwieszonymi złotymi łańcuchami”. To wtedy okazało się, że Banaś kamienicę wynajął sutenerom, którzy urządzili w niej hotelik z pokojami na godziny.
Były prezes NIK twierdzi, że nie utrzymuje, ani nie utrzymywał kontaktów z burmistrzem, poza jednorazowym spotkaniem w urzędzie dzielnicy Włochy.
- Po spotkaniu poprosił mnie o taki wpis w książce i to zrobiłem - mówi nam Kwiatkowski.
Krzysztofowi Kwiatkowskiemu proces nie zaszkodził w zdobyciu mandatu senatora startujący z własnego komitetu w okręgu obejmującym m.in. wschodnią Łódź. Twierdzi, że jest niewinny, a mimo, że sąd w jego procesie nakazał prokuraturze dostarczenie pełnych zapisów jego podsłuchanych przez CBA rozmów, prokuratura wciąż tego nie uczyniła.
