Policjant zakłócił spektakl. Konsternacja na sali
W Zielonej Górze, w auli Uniwersytetu Zielonogórskiego, przy ul. Podgórnej 50, rozgrywano spektakl "Imię". Na scenie pojawiła się śmietanka polskich aktorów, m.in. Mateusz Banasiuk, Szymon Bobrowski, Małgorzata Foremniak, Marcin Hycnar, Dorota Krempa i Wojciech Malajkat.
W trakcie przedstawienia na sali pojawił się policjant, który oznajmił widzom, że ich auta zostaną odholowane, jeśli nie przeparkują ich z niedozwolnego miejsca. Ku zaskoczeniu widowni i aktorów, przedstawienie musiało zostać przerwane, ponieważ dalszą grę uniemożliwili wychodzący w popłochu właścieciele aut.
- Widzowie początkowo myśleli, że to cześć spektaklu. Wyprowadziłem ich z błędu i zaproponowałem przerwę. Od tamtej pory zaczęły się wędrówki. Ludzie wychodzili, wracali. Spektakl został przerwany cztery razy - mówił w rozmowie z Interią aktor Wojciech Malajkat.
Aktor skrytykował też zachowanie funkcjonariusza, który, jego zdaniem, powinien po prostu wystawić ludziom mandaty i nie zakłócać przedstawienie.
Kolejny zaplanowany na ten dzień spektakl odbył się już bez zakłóceń.
Jak zdarzenie tłumaczy policja?
Zielonogórska policja utrzymuje, że policjant nie wiedział o trwającym przedstawieniu. Chciał wykazać się empatią i uchronić kierowców przed przykrymi konsekwencjami finansowymi parkowania na zakazie. W niedozwolonym miejscu stało aż osiem samochodów. Zdaniem mundurowych, funkcjonariusz dowiedział się od pracownika auli Uniwersytetu Zielonogórskiego, że właściciele tych samochodów są w środku "na jakimś spotkaniu".
"Policjant, wykazując się troską oraz proobywatelską postawą, a także chcąc zaoszczędzić kierującym kosztów wynikających z holowania pojazdów i przechowywania na parkingu strzeżonym ich pojazdów (590 zł), wszedł na salę, aby poinformować o konieczności przeparkowania samochodów" - czytamy w komunikacie policji.
lena
