Marek Falenta skazany w tzw. aferze podsłuchowej na dwa i pół roku więzienia i poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania został zatrzymany w Hiszpanii.
W operacji zatrzymania ukrywającego się Falenty uczestniczyli policjanci z Warszawy, Poznania oraz miejscowi stróże prawa. Zatrzymano go w okolicach Walencji, ale nie bez problemów. Falenta groził bowiem popełnieniem samobójstwa.
Stanął na balustradzie i groził, że rzuci się na dół. Policjantom udało się przekonać zbiega, by poddał się. W pokoju, w którym przebywał Falenta była też Polka, prawdopodobnie kobieta pomagała mu w ukrywaniu się. Będzie za to karnie odpowiadać.
Falenta miał na początku lutego zgłosić się do zakładu karnego, by rozpocząć odbywanie kary. Tak się jednak nie stało, przepadł i pojawiały się głosy krytyki, że zawiodła policja, bo nie monitorowała jego ruchów na wolności.
Ukrywający się Falenta nie używał sprzętu elektronicznego, dlatego ciężko go było namierzyć. Jednak polskim policjantom udało się wpaść na jego trop. Reszta to organizacja akcji zatrzymania, w której musieli uczestniczyć hiszpańscy stróże prawa.
Minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński poinformował o zatrzymaniu Falentu w sieci, podziękował też policjantom za udaną akcję.
Za aferę podsłuchową Falenta został w roku 2016 skazany na 2,5 roku więzienia. Pod koniec 2017 roku wyrok uprawomocnił się, obrońcy skazanego złożyli kasację do Sądu Najwyższego, czekają też na ruch prezydenta Andrzeja Dudy, do kancelarii którego w na początku ubiegłego roku wpłynął wniosek o ułaskawienie Falenty.
Na zlecenie Falenty podsłuchiwano w warszawskich restauracjach nielegalnie latem 2013 roku polityków z rządu Donalda Tuska, a także przedstawicieli świata biznesu. Wypłynięcie nagrań było przyczyną kryzysu rządowego.
POLECAMY: