Panowie staną w szranki z podrażnioną porażką z Włochami ekipą z Brazylii. Można powiedzieć, że to pierwszy poważny sprawdzian biało-czerwonych w turnieju olimpijskim. Ewentualna porażka nie wyrządzi krzywdy, ale wygrana może dać coś więcej niż pewną grę w ćwierćfinale.
- Na pewno przeanalizujemy to, co Brazylia zaprezentowała w meczu z Włochami, to co powinniśmy wykorzystać i na pewno będziemy gotowi. Zdajemy sobie sprawę, że może to być kluczowy mecz i mam nadzieję, że jeszcze 5 kluczowych meczów przed nami – zaznacza Norbert Huber, środkowy naszej reprezentacji.
Utytułowany reprezentant Polski libero Paweł Zatorski zachowuje spokój… olimpijski. Wszak jest wyjątkowo doświadczonym i utytułowanym reprezentantem Polski, w swojej kolekcji 16 medali z wielkich imprez. W meczu z Egiptem zagrał po profesorku i nie miał obaw o powodzenie, nawet wtedy, gdy rywal dotrzymywał kroku mistrzom Europy.
- Byliśmy wyczulani bardzo mocno przed tym meczem, żeby patrzeć na siebie. Szczególnie na te proste zagrania, które możemy wykonać dobrze i które są kluczem do tego, żeby rozwinąć się w tych akcjach, gdzie powinniśmy to zrobić – zaznaczał Zatorski
Doświadczony siatkarz liczy na to, że koledzy z jego ekipy nie będą wstrzymywali ręki na serwisie.
- Myślę, że musimy wywierać presję naszą zagrywką na każdym z możliwych przeciwników. To jest klucz do gry na wysokim poziomie z każdym możliwym rywalem. Także wierzę, że chłopaki będą się bardzo dobrze czuli w tym elemencie. Już z Egiptem pokazaliśmy próbkę możliwości. Było trochę balansu właśnie między mocną, a stonowaną zagrywką – zauważa Zatorski.
Polacy rozpoczną bój z ekipą z Ameryki Południowej już o 9 rano. Kibice liczą na fajny mecz. Z pewnością nie mieliby nic przeciwko powtórzeniu wyniku z Ligi Narodów, gdy biało-czerwoni wygrali 3:1. Jedno jest pewne, panowie będą chcieli tym meczem przypomnieć, że przyjechali do Francji po medal.
- Przyjechaliśmy tu z misją wygrania czegoś wielkiego – przyznaje Marcin Janusz, rozgrywający polskiej ekipy.
W trzecim grupowym meczu Polacy zagrają z Włochami (niedziela, g. 17)
12 godzin później, bo 19 nasze siatkarki w roli faworytek zmierzą się z reprezentacją Kenii. Po skutecznej (choć nieidealnej) grze w boju z Japonią wydaje się, że powinny pewnie wygrać. Jeden z asystentów Stefano Lavariniego – Krystian Pachliński zwraca uwagę, ze Kenijki mają niemałe olimpijskie doświadczenie. Z pewnością liczy też na to, że biało-czerwone nie będą robić tylu błędów co w debiutanckim olimpijskim pierwszym secie – w boju z Japonią.
- Wiedzieliśmy co trzeba poprawić i wróciliśmy do swojej dobrej gry – podkreślał Pachliński.
Nasze zawodniczki wiedzą, że niesamowicie istotne będzie ich przygotowanie mentalne do tych zmagań. W boju z Japonią wytrzymały presję, gdy rywal był o krok od doprowadzenia do tie-breaka. - Nie zadrżały nam ręce. Było kilka setboli, trzeba było się obronić. Takie są olimpijskie emocje, trzeba przede wszystkim w końcówkach zachować zimną krew i nie wstrzymywać ręki – ocenia Magdalena Jurczyk, środkowa naszej kadry.
- Teoretycznie Kenia jest łatwiejszym rywalem, ale gra taką radosną siatkówkę, nie mają nic do stracenia, będą walczyły. My musimy skupić się na sobie, narzucić swój styl, wierzę, że pewnie wygramy to spotkanie – mówi Agnieszka Korneluk, druga ze środkowych polskiej kadry.
W trzecim grupowym meczu Polki zagrają z Brazylią (niedziela, g. 21)
