Czytaj także:
Ofiara wypadku Geremka walczy o odszkodowanie
2 lata czeka na odszkodowanie po wypadku z Geremkiem
Prof. Bronisław Geremek sam spowodował wypadek
- Wszystko skończyło się dobrze. To była oczywista sprawa. Szkoda, że potrzeba było na nią rozprawy sądowej i poświęcenia tylu nerwów i czasu - opowiada "Głosowi Wielkopolskiemu" Paterek, który skutki zderzenia z 13 lipca 2008 roku odczuwać będzie do końca życia.
Tamtego dnia mercedes kierowany przez eurodeputowanego Bronisława Geremka uderzył w jadącego swoim pasem fiata ducato. Do wypadku doszło w pobliżu Miedzichowa w Wielkopolsce. Europoseł zginął na miejscu. Uderzenie było tak silne, że kierujący fiatem Edward Paterek doznał licznych obrażeń ciała, m.in. skomplikowanego złamania nogi i wstrząśnienia mózgu.
Mieszkaniec Skórzewa trafił na sześć tygodni do szpitala. Kolejne tygodnie przeleżał w domu w założonym gipsie. Ból i utrudnione poruszanie się nie były jego jedynymi problemami. Zaraz po wypadku wyjaśnianiem zdarzenia zajęła się prokuratura. Śledczym prawie pół roku zajęło uznanie prof. Geremka za sprawcę wypadku. W tym czasie Paterek był przesłuchiwany. Walczył też o odszkodowanie.
- Bezpośrednio po wypadku dostałem z ubezpieczalni częściowe odszkodowanie. Potem zaproponowano mi na zakończenie sprawy kolejną ratę, lecz była ona o wiele za niska na obrażenia, jakie odniosłem w wypadku - wspomina Edward Paterek, dla którego ta kwota była niewystarczająca, bo w skutek wypadku stał się osobą niepełnosprawną.
Ślad po uderzeniu na głowie oraz zabliźniona rana jak po kuli z pistoletu w okolicy żeber to najlżejsze pamiątki po 13 lipca 2008 roku. Najpoważniejszą pozostałością jest jednak niesprawna lewa noga, która praktycznie nie zgina się w kolanie. - Mogę nią ruszyć o kilka stopni i koniec - pokazuje poszkodowany w wypadku.
Po wymianie wielu pism z ubezpieczycielem i braku możliwości rozwiązania sprawy przyszedł czas na sądowy proces. Kierowca musiał udowodnić, że uszkodzenie nogi nie było tylko zwykłym złamaniem i dlatego przysługuje mu większe odszkodowanie. Pieniądze z niego miały pomóc w zabezpieczaniu przyszłości ofiary wypadku.
- Ostatecznie skończyło się na połowie tego, co oczekiwałem plus odsetki za lata zwłoki w wypłaceniu odszkodowania. Pomimo tego jestem zadowolony z takiego rozstrzygnięcia - podsumowuje ostatnią wygraną przed poznańskim sądem Edward Paterek.