Jak podaje hajnowska prokuratura, wstępne ustalenia nie wskazują , by przyczyną pożaru cerkwi na terenie prawosławnej pustelni w Odrynkach było podpalenie.
Prokurator Jan Andrejczuk, dodał jednak, iż w sprawie zlecono dodatkowe badania. Ich wynik poznamy nie wcześniej niż za miesiąc. Ta ekspertyza ma ostatecznie wyjaśnić, co było przyczyną wybuchu ognia.
Do pożaru doszło pierwszego dnia grudnia 2016 roku w środku dnia. Ojciec Gabriel, gospodarz skitu, około godz. 12 wraz ze swoimi pomocnikami udał się na posiłek. Z okna jadalni zobaczył parę wchodzącą do cerkwi. Odwrócił głowę i zajął się gośćmi. Po jakimś czasie ktoś zauważył, że cerkiew płonie. Pary, którą widział pustelnik, już nie było. Wcześniej też z nikt z nimi nie rozmawiał.
Strażacy gaszący pożar, początkowo myśleli, że zarzewiem ognia był piecyk gazowy, którym dogrzewano świątynię. Ale, jak twierdzi ojciec Gabriel, był on wyłączony, a butla pusta.
Wcześniej pustelnik skarżył się, że nachodzą go wieczorami grupy nacjonalistów i mu grożą. Były tez przypadki wandalizmu. Policja jednak nikogo nie zatrzymała.
Parę miesięcy przed pożarem w skicie w Odrynkach, ktoś podpalił kapliczkę nad cudownym źródełkiem w Knorydach. Tam policja ustaliła, że było to podpalenie, ale sprawców nie ustalono.
Tymczasem kapliczka jest już właściwie odbudowana. Odremontowano także cerkiew w Odrynkach. Ojciec Gabriel czeka jeszcze tylko na napisanie wszystkich ikon.