Prawa nie złamał, połamali jego. O księdzu Stryczku raz jeszcze

Wojciech Mucha
Wojciech Mucha
Ksiądz Jacek Stryczek
Ksiądz Jacek Stryczek Andrzej Banas / Polska Press
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie rzekomego mobbingu, do jakiego miało dochodzić w stowarzyszeniu „WIOSNA”, organizatorze akcji „Szlachetna Paczka”. Posądzany o niewłaściwe zachowania wobec pracowników i wolontariuszy ksiądz Jacek Stryczek nie usłyszał zarzutów. Nie był nawet stroną w sprawie. Nie miejmy jednak złudzeń, jego oszczerców nie pozbawi to dobrego samopoczucia.

Postanowienie o umorzeniu wydaje się kończyć wieloletnią grandę, która rozpoczęła się od opublikowanego przez portal onet.pl w 2018 r., i utrzymanego w demaskatorskim tonie tekstu Janusza Schwertnera pt. „Tutaj nie jestem księdzem. Jak się pracuje w Szlachetnej Paczce. Reportaż o księdzu Stryczku”.
Schwertner powołując się na rozmowy z wolontariuszami i pracownikami Stowarzyszenia „WIOSNA” (organizator „Paczki”) usiłował dowieść, że jej założyciel i ówczesny lider, ksiądz Jacek Stryczek miał dopuszczać się wobec nich mobbingu. Tekst odbił się w szerokim echem, a jego autor został za swoje „śledztwo” wielokrotnie nagrodzony, w tym nominowany do dziennikarskich nagród - Grand Press i Mediatorów. Można wręcz powiedzieć, że ów tekst był przełomem w karierze. Schwertner mówił o nim, że jest to jego najważniejszy (inna rzecz, że mówi tak prawie o każdym swoim tekście).

Prawa nie złamał, połamali jego. O księdzu Stryczku raz jeszcze

Straszne rzeczy

Efektem publikacji Onetu była trwająca wiele miesięcy nagonka na duchownego, w trakcie której celem ataków był zresztą nie tylko on. Sprawa posłużyła do ataków na duchowieństwo, splatając się m.in z premierą filmu „Kler”. Przypominaliśmy, że media pisały m.in.:

  • „Byli pracownicy ks. Stryczka oskarżają go o mobbing” - Gazeta.pl,
  • „Ujawnili straszne rzeczy o znanym w całej Polsce księdzu” - „Fakt”,
  • „Pracownicy Szlachetnej Paczki opisują bulwersujące praktyki”,
  • „Ks. Stryczek oskarżany o mobbing” - NaTemat.
  • „Czy znany ksiądz to bezwzględny tyran?” - Planeta Polska,
  • „Neoliberalny ksiądz patologicznym mobberem” - Autonom.
  • „Twórca Szlachetnej Paczki, ksiądz Jacek Stryczek znęcał się nad pracownikami?” - Pudelek.

Księdzu oprócz mobbingu zarzucano m.in „stosowanie mechanizmów przypominających sektę”. Ostatecznie ks. Stryczek wycofał się z kierowania stowarzyszeniem, ale de facto także z życia publicznego. Głusi na pojawiające się wątpliwości (w tym niestwierdzenie przez PIP nieprawidłowości w zakresie stworzenia i przestrzegania w firmie procedur przeciwdziałania zjawiskom mobbingu) przeciwnicy księdza, ale także ludzie dający wiarę Schwertnerowi wielokrotnie powtarzali, że „śledztwo się toczy” (zapominając jednocześnie o zasadzie domniemania niewinności).
Z biegiem czasu temat przysechł, a wina Stryczka była przyjęta przez aklamację dziennikarskiego salonu i przy milczeniu „milczącej większości”.

Dopiero w Sylwestra ub. roku kierowany wówczas przeze mnie „Dziennik Polski” piórem dziennikarzy śledczych – Marcina Mamonia i Pawła Zastrzeżyńskiego ujawnił, że pomimo upływu 2,5 roku od rewelacji portalu onet.pl, śledztwo stoi w miejscu, zarzutów brak, a kolejni świadkowie zasłaniają się niepamięcią.

W kolejnym tekście dziennikarze ujawnili z kolei, że Janusz Schwertner wiedział, że część z jego świadczących przeciwko księdzu rozmówców może być niewiarygodna, bo wobec nich samych formułowane są zarzuty o stosowanie praktyk mogących uchodzić za mobbing.
Autor Onetu zbagatelizował te informacje, choć jak wynika z ustaleń „Dziennika Polskiego” miał do niech dostęp przed publikacją tekstu. Zaatakowano za to reporterów „Dziennika”, jednocześnie powtarzając jak mantrę dogmat o toczącym się śledztwie, jako dowodzie na winę. W sukurs przyszły wówczas niechętne wobec Polska Press (właściciel i wydawca „Dziennika Polskiego”) branżowe media oraz dyżurne autorytety nadwiślańskiego dziennikarstwa.
I tak Szymon Jadczak (tegoroczny zdobywca „Grand Pressa” w kategorii „Dziennikarz Roku”) pisał, powołując się na informacje z prokuratury, że „nie ma mowy o umorzeniu śledztwa”. Swój tekst opatrzył m.in. widocznym nad tytułem słowem-kluczem „Stryczek Mobbing”, tak, by żaden z czytelników nie miał wątpliwości co do winy duchownego. O umorzeniu śledztwa ze stron Wirtualnej Polski się nie dowiemy. Ostatni tekst na temat księdza, jaki pokazuje wyszukiwarka tego portalu, pochodzi ze stycznia br.

Prawa nie złamał, połamali jego. O księdzu Stryczku raz jeszcze

Wszystko wpisywało się w dość określoną narrację, bo choć brakowało zarzutów przeciwko księdzu, nie mówiąc już o akcie oskarżenia to wyrok (medialny) zapadł i trzeba było go bronić, a z nim wiarygodności oszczerców.

Prokuratura uważa

Aż do teraz. Jak przyznał w ubiegły wtorek sam Janusz Schwertner, prokuratura ostatecznie nie dopatrzyła się w działaniach księdza Stryczka czynów znamion czynu zabronionego, a w szczególności mobbingu.

Z opublikowanych przez Schwertnera fragmentów uzasadnienia:

„Stwierdzić należy, że zachowania księdza wobec pokrzywdzonych nie odbiegały od tego, jak zachowywał się on wobec innych pracowników czy nawet osób spoza pracowników Stowarzyszenia WIOSNA. Nie były to działania skierowane za każdym razem przeciwko jednej konkretnej osobie, indywidualnie godzące w jej wiedzę, umiejętności, kompetencje” – cytuje portal uzasadnienie decyzji prokuratury.

Śledczy wzięli tu pod uwagę także wyrok Sądu Najwyższego sprzed 15 lat, kiedy uznano, że „działania nakierunkowane na ogół pracowników, jak też towarzysząca zwolnieniom z pracy atmosfera napięcia psychicznego pośród członków załogi, nie są uznawane za mobbing”.

Co istotne, prokuratura stwierdza jednocześnie, że ks. Stryczek:

„Oczekiwał od pracowników pełnego zaangażowania w pracę. Był mocno zorientowany na cel, jakim było Stowarzyszenie, na dalszym planie stawiał dobro pracowników. Pracownikom przeszkadzała jego nieprzewidywalność, zmienianie pierwotnych ustaleń, krytykowanie, komentowanie pracy w sposób niemerytoryczny, nieakceptowanie projektów, ograniczenie możliwości wyrażania własnego zdania” – czytamy.

Jednocześnie śledczy dowodzą, że „aby dane zachowanie mogło zostać zakwalifikowane w kategoriach czynu przestępczego, nie wystarczy samo naruszenie praw pracowniczych. Wymagane jest zaistnienie dodatkowych przesłanek, jakimi są złośliwość i uporczywość”. Takich się w śledztwie nie dopatrzono.

Tymczasem komentując (zapewne bolesne dla jego ego i kariery) umorzenie Schwertner pisze m.in., że „Prokuratura uważa, że część zachowań ks. Stryczka "należy ewentualnie rozpatrywać jako naruszenie dóbr osobistych pokrzywdzonych". Jak ustaliłem, przeciwko księdzu Stryczkowi nie wpłynął przez lata żaden prywatny pozew.

Paweł Zastrzeżyński, autor poświęconego sprawie śledztwa w „Dzienniku Polskim” zapytał prokuraturę wprost, co takiego było powodem umorzenia śledztwa. Odpowiedziano mu jednym zdaniem:

„Podstawą takiej decyzji było stwierdzenie, iż nie doszło do realizacji znamion przestępstwa, które były przedmiotem postępowania”.

Kropka. Tymczasem w dotyczącym umorzenia postepowania, tekście Schwertnera po raz kolejny dokonuje on mających oczernić księdza Stryczka manipulacji. Czyni to poprzez wymieszanie stanowiska prokuratury z fragmentami wyników ankiety, jaka w Stowarzyszeniu „WIOSNA” została przeprowadzona tuż po publikacji jego pierwszego, głośnego tekstu.
I tak Schwertner miesza stanowisko prokuratury z wynikami anonimowej ankiety dot. naruszania praw pracowniczych w Stowarzyszeniu "WIOSNA". Warto zaznaczyć, że została ona przeprowadzona 25-27 września 2018 r., a więc tuż po publikacji głównego tekstu na temat rzekomych nieprawidłowości. W sytuacji wielkiej medialnej burzy i olbrzymich emocjach towarzyszących sprawie.

Pisze Schwertner:

„Jej wyniki (ankiety-wm) okazały się druzgocące dla ks. Stryczka: ponad 70 proc. pracowników "Wiosny", którym zapewniono anonimowość i bezpieczeństwo wyrażenia swojej prawdziwej opinii, stwierdziło, że nie chce pracować z księdzem. Jedynie 2,5 proc. osób odpowiedziało, że był on "dobrym przełożonym". "Raczej dobrze" oceniał go tylko co piąty pracownik. Aż 42 proc. badanych stwierdziło, że albo samemu doświadczyło, albo było świadkami "sytuacji podobnych do opisanych w artykule opublikowanym na Onet.pl".

Powyższe uznaje Schwertner za tak istotne, że w tytule najnowszego (informującego de facto o niewinności księdza) tekstu wysnuwa teorię o „druzgocących opiniach byłych pracowników o ks. Stryczku”. Nie pisze o umorzeniu, a o jego rzekomych „kulisach” i zestawia z ankietą sprzed ponad trzech lat.

Prawa nie złamał, połamali jego. O księdzu Stryczku raz jeszcze

Kłamstwa, ankiety i statystyki

Tymczasem prawda jest bardziej skomplikowana. Jak ustaliłem, formularz ankiety przesłano do 163 pracowników Stowarzyszenia WIOSNA. W badaniu udział wzięły 92 osoby, z których 40 (43%) bezpośrednio współpracowało z księdzem stryczkiem, a pozostałe nie miały takiego doświadczenia – 52 osoby (57%). Wynika z tego, że owe 70 % wskazanych przez Schwertnera które miało stwierdzić, że „nie chce pracować z duchownym” to w najlepszym wypadku 40 % wszystkich pracowników Stowarzyszenia. To już trochę inny wynik niż wytłuszczone przez Onet „70 proc. pracowników”? Można do tego dodać, że w takim razie 60 % wypowiada się o duchownym dobrze, lub nie widzi powodu do zabierania głosu. To już chyba nie aż tak „druzgocący” wynik?
Co więcej, dysponuję wynikami ankiety przeprowadzonej w Stowarzyszeniu WIOSNA z czerwca 2018 r. (w tym czasie Schwertner pisał już swój tekst). Wynika z niego jednoznacznie, że pracownicy stowarzyszenia mieli raczej dobre zdanie o warunkach, atmosferze i klimacie w organizacji. Zwracali przy tym uwagę na konieczność poprawy komunikacji z Zarządem i Prezesem, który zdaniem niektórych pracowników potrafi „wywrócić pracę do góry nogami”. Wyraźnie widać także, że problemem był brak jasnej ścieżki awansu, niskie zdaniem pracowników płace i brak konkurencyjnych benefitów.

Wybrane opinie:

  • - Praca w WIOŚNIE daje mi satysfakcję oraz poczucie sensu pracy.
  • - Szukałam alternatywy korporacji i w WIOŚNIE ją znalazłam
  • - Mogę rozwijać się w kierunku na którym mi zależy, WIOSNA daje mi możliwości szybkiego rozwoju i zdobycia potrzebnych umiejętności. W większości lubię ludzi z którymi pracuje, atmosfera jest przyjazna i swobodna. Pracując mam tez poczucie że przyczyniam się do czynienia dobra.

Były też jednak i takie. Na pytanie o konieczne zmiany, ankietowane osoby opowiedziały (wybór, pisownia oryginalna):
„Mierzenie SIŁ na zamiary: jeżeli nie mamy wystarczającej liczby pracowników, a stale podnosimy cele; to logiczne jest to, że ich osiągnięcie odbędzie się kosztem pracownika, na którego spadnie większy zakres obowiązków, co wiąże się z pracą po godzinach i stałym poczuciem "niewyrabiania się z terminami", a to z kolei ze stresem, spadkiem motywacji i frustracją; dbanie o to, żeby osoba opuszczająca firmę mogła mądrze i dobrze wdrożyć nowego pracownika. Opracujmy globalnie "specyfikacje stanowisk" do której po odejściu pracownika, nowa osoba z konkretnego stanowiska-zespołu-działu, będzie mogła zawsze wrócić”.
„Wyższe zarobki, mniej obowiązków przypadających na jedną osobę bo często wracam z pracy wyczerpana”.
„Ułożyłabym na nowo zakres pracy Prezesa i wyeliminowałabym go z wielu decyzji i spraw w których niepotrzebnie partycypuje. W ślad Za tym uważam, że powinniśmy wzmocnić zarząd i odciążyć jego członków od zarządzania działami”.
„WIOSNA rozrasta się, zatrudnia bardzo dużo ludzi i zaczyna się robić nieco korporacyjna, ale ciągle mam poczucie pracy w chaosie, nieustanne zmiany ról, działów, zespołów, nie wiem czy ktokolwiek za tym nadąża”.

Warto dodać, że wiele z ankietowanych osób rozważało odejście z WIOSNY (większość z nich wskazała, że zdarza się jej o tym myśleć). Nie ma tu jednak słowa o „patologicznym mobbingu” (słowo „mobbing” nie pada), ani o „sekciarskim charakterze organizacji”.

Co ważne, na pytanie "czy zaobserwowałaś/eś lub doświadczyłeś w WIOŚNIE dyskryminacji w szczególności ze względu na płeć, wiek niepełnosprawność, rasę religię, narodowość, przekonania polityczne, przynależność związkową, pochodzenie etniczne, wyznanie, orientację seksualną, a także ze względu na zatrudnienie na czas określony lub nieokreślony w pełnym lub niepełnym wymiarze czasu pracy?" "Tak" odpowiedziało 12 % ankietowanych (9-tak, 68-nie). I choć przy tak rozległym pytaniu nie wiemy, czego i kogo dotyczyły konkretne przypadki, to wiemy, że co czwarta z takich osób zadeklarowała, że zgłaszała je przełożonym, HR lub Zarządowi.

Sprawdzić, czy nie ksiądz

Z ankiety rysuje się obraz WIOSNY jako organizacji, której skala działania zaczynała wymykać się spod kontroli i gdzie prawdopodobnie konieczne były zmiany na poziomie spraw korporacyjnych, HR, czy wdrożenia usprawniających pracę procedur oraz podniesienie wynagrodzeń. Za alarmujące należy uznać wskazania dotyczące przypadków dyskryminacji, jednak jak już wiemy, prokuratura złamania prawa (mobbingu) w WIOŚNIE się nie dopatrzyła. Tym bardziej, jeśli chodzi o samego księdza Jacka Stryczka, którego jeśli w ankiecie przedstawia się krytycznie, to jako nadaktywnego prezesa robiącego zamieszanie, a nie „patologicznego mobbera”.

Taki jednak był obraz, który powstał po tekście Janusza Schwertnera. I pomimo tego, że złamania prawa się nie dopatrzono, kłamstwo ma trwać do końca. Ksiądz Stryczek ma być wrogiem publicznym. Jego nazwisko ma już zawsze kojarzyć się z niecnymi praktykami i być „dowodem” nie tylko na jego osobiste patologiczne skłonności, ale kłaść się cieniem na całym Kościele.
W całej sprawie jest jeszcze coś. „Szlachetna Paczka”. Inicjatywa z powodzeniem, choć jak widać nie bez problemów z jakimi borykają się duże organizacje była żywym dowodem na zaangażowanie Kościoła i wiernych we wspólne dobro. Widać to także po wspomnianej przeze mnie ankiecie, gdzie ludzie są dumni z pracy w WIOŚNIE.

Jej lider był osobą rozpoznawalną i konkurującą z laickimi inicjatywami pomocowymi o ugruntowanej pozycji - Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy czy kierowaną przez Janinę Ochojską PAH. Obie kierowane są od lat przez ludzi o raczej twardym charakterze, których różni od księdza Stryczka przede wszystkim to, że nie są osobami duchownymi.

Ksiądz Stryczek był i pozostaje postacią kontrowersyjną, której metody działania i zarządzania budzą skrajne emocje – od uznania za skuteczność i charyzmę do krytyki za bezkompromisowość i nieliczenie się z opinią innych. Wątpliwości jednak nie ma co do jednego – ksiądz Stryczek prawa nie złamał.

Co ciekawe, odejście duchownego nie zakończyło działalności „Paczki”. Zmieniło za to jej wizerunek. Dziś już odpowiada za nią nie medialnie sprawna i charyzmatyczna osoba duchowna, a grupa ludzi raczej anonimowych, bez ambicji bycia rozpoznawalnymi.
Cała inicjatywa jest z kolei (bo ma być) postrzegana jako „cudem uratowana” po rzekomej aferze wywołanej przez „przedstawicieli kleru”. Dzielnie wspiera ją… portal onet.pl.

Prawa nie złamał, połamali jego. O księdzu Stryczku raz jeszcze

Cóż, ktoś złośliwy mógłby to odebrać w kategoriach „wrogiego przejęcia” (o kulisach zmian w WIOŚNIE pisaliśmy TUTAJ). Pozostawmy to jednak sumieniom uczestników sprawy i intelektowi Czytelników.

Ksiądz Jacek Stryczek wycofał się z życia publicznego i nie udziela komentarzy nawet w sprawie umorzenia śledztwa. Janusz Schwertner został w 2022 roku nagrodzony „polskim Pulitzerem” – nagrodą Grand Press. Tę, przypomnijmy, przyznaje się m.in za „wybitne walory warsztatowe oraz zachowanie standardów etycznych dziennikarstwa”.

rs

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl