Deklaracja zawiera ponad 40 punktów, dotyczących różnych dziedzin współpracy dwustronnej. Jest w niej mowa m.in. mowa o działaniach na rzecz realizacji ustaleń, dotyczących uregulowania konfliktu w Górskim Karabachu pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem. Dokument zawiera też punkty o współpracy m.in. w postaci udzielania wzajemnej pomocy wojskowej, zaopatrzenia w broń, walki z terroryzmem, współpracy parlamentarnej, itd.
Podpisanie umowy trudno jednak uznać za zawarcie klasycznego sojuszu Moskwy z Baku. Po pierwsze, tradycyjnym sojusznikiem Rosji w regionie jest Armenia, czyli wróg Azerbejdżanu, szczególnie zażarty po porażce w wojnie o Górski Karabach na jesieni 2020 roku. Po drugie, Azerbejdżan jest bliskim sojusznikiem Turcji, która pomogła mu w wojnie z Armenią (Rosja wtedy Armenii nie pomogła), a która jest członkiem NATO i prowadzi skomplikowaną grę z Moskwą. Po trzecie, Azerbejdżan zawsze miał dobre relacje z postsowieckimi krajami atakowanymi przez Rosję: Gruzją i Ukrainą. To dla Baku wyjście do Europy (Turcja też), którym można eksportować gaz i ropę niezależnie od Rosji. 15 stycznia Ilham Alijew i Wołodymyr Zełenski podpisali w Kijowie wspólną deklarację o pogłębieniu partnerstwa strategicznego.
