SPIS TREŚCI
Czytając komentarze w Europie i na Ukrainie po tym, co się wydarzyło w środę, można odnieść wrażenie, że Putin dostał to, czego chciał, podczas gdy Zełenski nie. Europa też nie. Niektórzy mówią wręcz o zdradzie, drugim Monachium (tym z 1938) i drugim Chamberlainie. Za wcześnie jednak na pełny osąd tego, co się wydarzyło. Warto za to przypomnieć, że podobna atmosfera (żałobna w Europie, zwycięska w Rosji) panowała też po szczycie Putin-Trump w Helsinkach w 2018 roku. Trwała krótko – bo realne decyzje polityczne jakoś rozjechały się z oczekiwaniami, kształtowanymi w dużej mierze pod wpływem triumfalnej dezinformacji z Moskwy. Jak będzie teraz? Zapewne więcej będzie wiadomo już za kilka dni, po międzynarodowej konferencji bezpieczeństwa w Monachium.
Trump o rozmowie z Putinem
W środę po południu prezydent USA Donald Trump napisał w Truth Social, że odbył „długą i bardzo znaczącą” rozmowę telefoniczną z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Jakie informacje na temat tej rozmowy przekazał Trump?
prezydenci zgodzili się, że należy zatrzymać przelew krwi na Ukrainie
prezydenci zgodzili się na bardzo ścisłą współpracę, w tym osobiste spotkania
zespoły obu stron „natychmiast” rozpoczną rozmowy
Trump poinformował też, że w negocjacjach po stronie amerykańskiej zespół będzie kierowany przez sekretarza stanu Marco Rubio, dyrektora CIA Johna Ratcliffe'a, doradcę ds. bezpieczeństwa państwa Michaela Waltza i specjalnego wysłannika na Ukrainę Steve'a Whitkoffa. Niepokoić może fakt, że wymieniając swych głównych negocjatorów z Rosją Trump nie wymienił zdawałoby się oczywistej osoby, czyli swego specjalnego wysłannika ds. Ukrainy Keitha Kellogga. Z pewnością jest on dla Rosjan partnerem dużo mniej pożądanym niż Whitkoff (o nim za chwilę).
Putin nie zmienia stanowiska
Kreml niemal natychmiast potwierdził długą, prawie półtoragodzinną rozmowę. Najważniejszy punkt: prezydenci zgodzili się spotkać osobiście, a Putin zaprosił Trumpa do Moskwy. Putin zgodził się, że długoterminowe porozumienie można osiągnąć w rozmowach pokojowych.
W komunikacie Kremla warto zwrócić uwagę na jedno sformułowanie: rosyjski prezydent mówił o potrzebie zajęcia się „podstawowymi przyczynami konfliktu”. To dobrze znane sformułowanie Kremla, definiujące warunki rozpoczęcia negocjacji: wycofanie wojsk ukraińskich z całości czterech anektowanych bezprawnie przez Rosję obwodów (Ługańsk, Donieck, Zaporoże, Chersoń) oraz oficjalna gwarancja, że NATO nie przyjmie w swe szeregi Ukrainy.
Rozmowa Trump - Zełenski
Natychmiast po rozmowie z Putinem Trump zadzwonił do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, „aby poinformować go o treści dialogu”. Rozmowa trwała około godziny. Ukraiński prezydent opisał ją bez szczegółów: Trump poinformował o szczegółach rozmowy z Putinem, strony omówiły „możliwość osiągnięcia pokoju” i uzgodniły dalsze kontakty i spotkania. „Określenie naszych wspólnych kroków z Ameryką w celu powstrzymania rosyjskiej agresji i zagwarantowania bezpiecznego, trwałego pokoju” - poinformował Zełenski.
Trump zaś napisał, że najważniejsze w rozmowie z Zełenskim było przygotowanie spotkania na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w dniach 14-16 lutego. Pojadą tam sekretarz stanu Marco Rubio i wiceprezydent USA J.D. Vance. Z nimi ma rozmawiać Zełenski.
Moskwa zadowolona
Dla Rosji sukcesem jest już sam fakt odbycia rozmowy Trump-Putin i zapowiedzi szybkich bezpośrednich negocjacji z USA. Oznacza to wyjście z izolacji, podsycenie konfliktów wewnątrz wspólnoty zachodniej, pozostawienie Ukrainy z boku. Dla Putina sama rozmowa znaczyła to, co zawsze jest ważnym punktem na jego liście życzeń: bezpośrednie rozmowy z przywódcą Stanów Zjednoczonych. Tym bardziej w kontekście wojny na Ukrainie, gdzie amerykańskie wsparcie dla Kijowa ma kluczowe znaczenie dla obrony Ukrainy przed rosyjską inwazją na pełną skalę. Putin wielokrotnie sugerował, że Rosja i Stany Zjednoczone powinny być głównymi rozmówcami w tej sprawie i starał się zdyskredytować Zełenskiego i zlekceważyć Europę (jako podwładnego Ameryki).
Poczucie początku postępu na linii USA-Rosja, niezależnie od tego, jak zakończą się negocjacje, które nawet nie zostały jeszcze uzgodnione, miało pozytywny wpływ na rynek rosyjski i nie tylko na niego. Indeks moskiewskiej giełdy po raz pierwszy od czerwca ubiegłego roku przekroczył poziom 3100 pkt, Sbierbank wzrósł o 4%, Gazprom - nawet o 7%. Obligacje rządowe w dolarach ponownie wzrosły i ponownie stały się najlepsze wśród papierów dłużnych rynków wschodzących. Ropa Brent spadła o 2% do 75 USD, dolar spadł poniżej 93 rubli.
Ukraina i Europa zaniepokojone
Relacjonując rozmowy z Moskwą i Kijowem Trump nie wypowiedział się na temat tego, czy Ukraina będzie równoprawnym uczestnikiem negocjacji z Rosją. Nic o tym nie wspomniał też Kreml. Teoretycznie więc sprawa nie jest rozstrzygnięta. Ale Kijów obawia się, że może zostać odsunięty na bok w dążeniu do zakończenia wojny na własnym terytorium i zmuszony do zaakceptowania niekorzystnego porozumienia pokojowego lub zawieszenia broni, które faworyzuje Moskwę i pozostawia Ukrainę podatną na dalszą rosyjską agresję.
„Nic nie może być omawiane na temat Ukrainy bez Ukrainy lub Europy bez Europy”, powiedział ukraiński minister spraw zagranicznych Andrij Sybiha francuskiej gazecie „Le Monde” w wywiadzie opublikowanym 13 lutego. Ministrowie spraw zagranicznych kluczowych członków UE i sojuszników NATO - w tym Niemiec, Francji, Polski i Wielkiej Brytanii – mają podobne zdanie: „Ukraina i Europa muszą być częścią wszelkich negocjacji”.
Szef Pentagonu brutalnie szczery
Jeśli rozmowy Trumpa to raczej poziom dużej ogólności, to o konkretach można mówić w przypadku tego, co powiedział sekretarz obrony USA. Pete Hegseth, przemawiając w Brukseli w środę, wezwał sojuszników Ukrainy do uznania, że powrót tego kraju do granic sprzed 2014 roku jest „iluzorycznym celem”. Przedstawił również stanowisko USA w kwestii członkostwa Ukrainy w NATO, o które oficjalnie zabiega Kijów. Według Hegsetha, Stany Zjednoczone nie uważają tego za „realistyczny wynik wynegocjowanego porozumienia”. - Zamiast tego wszelkie gwarancje bezpieczeństwa powinny być wspierane przez gotowe do walki wojska europejskie i pozaeuropejskie - powiedział sekretarz obrony USA. Trump zresztą też powiedział, że przyznanie Ukrainie członkostwa w NATO nie byłoby „praktyczne”.
Wcześniej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wielokrotnie powtarzał, że pełne członkostwo kraju w NATO jest jedyną realną gwarancją bezpieczeństwa. Jednak Sojusz nie spieszył się z zaproszeniem Ukrainy jeszcze wtedy, gdy w Białym Domu nie było Trumpa. Hegseth nazwał również niemożliwym wysłanie amerykańskiego kontyngentu pokojowego do Ukrainy: „W ramach jakichkolwiek gwarancji bezpieczeństwa, amerykańskie wojsko nie zostanie wysłane do Ukrainy”. Mówiąc o gwarancjach bezpieczeństwa, szef Pentagonu wyraził opinię, że powinny one być zapewnione przez „siły europejskie i pozaeuropejskie”. - Jeśli w pewnym momencie siły pokojowe zostaną rozmieszczone na Ukrainie, powinno to być poza zakresem misji NATO i poza zakresem 5. artykułu o bezpieczeństwie zbiorowym – podkreślił Hegseth.
Ludzie Trumpa w Moskwie i w Kijowie
Jednak nie tylko rozmowy telefoniczne Trumpa z Putinem i Zełenskim oraz wypowiedzi Hegsetha były ważne. Większy niepokój tych, którzy obawiają się jakiegoś układu USA z Rosją ponad głowami Ukrainy i Europy, układu niekorzystnego dla Kijowa, ale też niepokojącego Europejczyków w kontekście konfrontacji z Moskwą, powinno budzić to, co wydarzyło się dzień wcześniej. W stolicy Rosji wylądował prywatny odrzutowiec Steve’a Whitkoffa, wysłannika Trumpa na Bliski Wschód. Zabrał z Rosji – w wymianie za cyberprzestępcę Aleksandra Winnika siedzącego w amerykańskim więzieniu – obywatela USA Marca Fogela. Nauczyciela skazanego na 14 lat więzienia za posiadanie 17 g medycznej marihuany. Whitkoff rozmawiał długo z szefem Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich (RDIF) Kiryłłem Dmitrijewem. Dmitrijew jest objęty amerykańskimi sankcjami, ale jest znany na Zachodzie z promowania szczepionki Sputnik, a także jest blisko rodziny Putina. Jego żona Natalia Popowa była koleżanką z klasy najmłodszej córki prezydenta, Jekateriny Tichonowej.
Ale też tego samego dnia sekretarz skarbu USA Scott Bessent spotkał się z ukraińskim prezydentem Wołodymyrem Zełenskim w Kijowie, gdzie omówił umowę dotyczącą metali ziem rzadkich. Zdaniem Trumpa, byłoby to częścią procesu pokojowego i dałoby Ukrainie poduszkę bezpieczeństwa po zakończeniu konfliktu, powiedział amerykański urzędnik. Nie ma żadnych szczegółów, ale Kijów otrzymał projekt dokumentu i ma nadzieję uzgodnić go przed konferencją w Monachium.
Putin chce ograć Trumpa
Właśnie w stolicy Bawarii, w dniach 14-16 lutego, wszyscy oczekują bardziej konkretnych propozycji w sprawie zakończenia wojny. Pojedzie na nią Zełenski, a na czele amerykańskiej delegacji stanie wiceprezydent J.D. Vance. Będą też sekretarz stanu Marco Rubio, sekretarz obrony Pete Hegseth oraz specjalny wysłannik Trumpa ds. Ukrainy, Keith Kellogg. Według Bloomberga, jednym z jego głównych celów tego ostatniego jest wysłuchanie opinii europejskich partnerów, aby w ciągu kilku tygodni przedstawić prezydentowi USA parametry pokojowego rozwiązania. Trump chce zawieszenia broni i jakiegoś porozumienia, które na jakiś czas odsunęłoby na bok kwestię Ukrainy. Ale jego wizja nadal radykalnie różni się od wizji Putina. Dla Putina prawdziwe rozwiązanie oznacza Ukrainę, która jest „przyjazna” Rosji - pozbawiona zdolności wojskowych, ma przeredagowaną konstytucję i gwarantuje brak członkostwa w NATO, do tego oczywiście z automatu nie tylko godzi się z utratą czterech obwodów, ale też wycofuje się z obwodu kurskiego.
Na marginesie spotkania ministrów obrony NATO w Brukseli Hegseth zapewnił, że plan Trumpa dotyczący negocjacji z Rosją „z pewnością nie jest zdradą” Kijowa, a wynegocjowany pokój „będzie wymagał od obu stron uznania rzeczy, których nie chcą”. Amerykańscy urzędnicy wielokrotnie powtarzali, że obie strony będą musiały pójść na kompromis i w ostatnich tygodniach używali twardego języka w stosunku do Rosji. Dlatego Putin jest przygotowany na niepowodzenie rozmów. Dla niego najważniejsze jest, że w ogóle będzie bezpośrednio rozmawiał z Amerykanami. Putin jest przekonany, że wygrywa wojnę z Ukrainą, więc Rosjanie wystąpią w rozmowach z pozycji siły, zarazem schlebiając Trumpowi, wbijając klin między USA a Europę, dyskredytując Ukrainę. Pytanie, czy na dłuższą metę to zadziała? Obecne oczekiwania Rosji są bowiem tak daleko idące, że nieakceptowalne nawet dla chcącego szybkiego zakończenia wojny Trumpa.