Wypił dwa, a może trzy piwa
Krystian K. od wielu miesięcy był bezrobotny, a jego głównym zajęciem było spożywanie alkoholu. Na utrzymanie jego oraz ich dzieci zarabiała głównie małżonka, jednak z powodu niskich zarobków rodzina regularnie zmieniała miejsca zamieszkania. We wrześniu 2021 roku w jednym z mieszkań w centrum Ozimka między małżonkami doszło do awantury. Jak przyznał oskarżony na rozprawie, sam nie pamięta szczegółów tego zajścia. Wie tylko, że tego dnia wypił dwa, a może trzy piwa.
- Wróciłem ze spaceru z psem i byłem już trochę wypity. Potem do obiadu też coś wypiłem. Wtedy żona pokazała mi papiery rozwodowe, które wysłała także do swojej koleżanki. Ja o tym rozwodzie dowiedziałem się parę dni wcześniej, dlatego zdziwiłem się, bo wcześniej obiecała mi, że z tym rozwodem to tylko żarty. Żona powiedziała, że kocha Wacka z Krasiejowa i chce z nim żyć. A on przecież ma założoną niebieską kartę i był karany – zeznał Krystian K.
Później jak wynika z zeznań, kobieta miała wziąć z sobą butelkę alkoholu i udać się do – jak to określił mąż – swojego kochanka, który już kilka miesięcy temu „próbował się do niej dobierać”.
- Żona jest alkoholiczką i dużo pije. A jak wróciła od niego, to była bardzo zadowolona. Nie wiem skąd ona ma obrażenia na ciele, ale ja na pewno nie próbowałem jej zabić. Nie wiem, skąd było u mnie tyle alkoholu w wydychanym powietrzu, ale film na pewno mi się nie urwał – stwierdził.
Żona zeznała jednak, że gdy powiedziała o rozwodzie, oskarżony wpadł w szał i próbował ją zabić. Kobieta wybiegła więc zakrwawiona na ulicę i wezwała pomoc.
Nie pamięta co się stało, ale poszedł się z tego wyspowiadać
Prokuratura oskarżyła Krystiana K. o to, że działając w zamiarze bezpośrednim próbował pozbawić życia swoją żonę, zadając jej uderzenie nożem w okolicy prawej piersi i powodując u niej obrażenia ciała oraz drobne rany kłute klatki piersiowej. A czynu dopuścił się mając ograniczoną w stopniu znacznym zdolność rozpoznania znaczenia czynu i ograniczoną w stopniu znacznym zdolność pokierowania swoim postępowaniem.
- Nie pamiętam, co się stało. Nie wiem, jak do tego doszło. To mogła być prowokacja żony – przyznał oskarżony.
A na pytanie swojego adwokata, czy zaatakował kobietę dużym nożem, stwierdził, że nie pamięta.
- Przez 23 lata nigdy jej nie uderzyłem. Po całym zajściu byłem się wyspowiadać i rozmawiałem z księdzem. Nie wiem, czy żona mi wybaczy, ale Bóg na pewno – dodał oskarżony Krystian K.
