Ich obrońcy poprosili, aby do akt sprawy dołączyć uzasadnienie prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi, który w dużym stopniu podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi. Zapadł on po największym w Polsce procesie pseudokibiców.
Dwa procesy o tzw. ustawki: duży i mały
Na ławie oskarżonych zasiadało wówczas 60 sympatyków piłki nożnej oskarżonych m.in. o udział w „ustawkach”. Główni sprawcy zostali skazani na kary od roku i trzech miesięcy do dwóch lat więzienia w zawieszeniu na cztery lata. W tym okresie nie będą mogli działać w jakichkolwiek formacjach kibicowskich. Będą za to mogli chodzić na mecze i kibicować swojej drużynie.
Sędzia Krzysztof Szynk na rozprawie w piątek 26 sierpnia w sprawie braci Ł. poinformował, że uzasadnienie wyroku z Sądu Apelacyjnego jeszcze nie dotarło i odroczył proces do 26 października, na kiedy zaplanowano mowy końcowe.
Bracia uniknęli dużego procesu, bo ukrywali się
Proces braci Ł., 41-letniego Marcina i 43-letniego Tomasza, toczy się od pięciu lat. Prokuratura zarzuciła im współkierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, czyli chuligańską bojówką pseudokibiców Widzewa - Destroyers Hooligans Widzew (DHW) oraz udział w tzw. ustawkach, tj. kiedy w ruch szły siekiery, kastety i metalowe łańcuchy. Inne zarzuty dotyczą przestępstw narkotykowych.
Na wspomnianym głównym procesie braci Ł. nie było, gdyż – według śledczych – ukrywali się i ich sprawa została wyłączona do osobnego rozpoznania. Stąd ich osobny proces. Razem z braćmi na ławie oskarżonych zasiada Artur Cz., który usłyszał zarzuty udziału w bojówce i w bijatyce w Rutkach koło Jędrzejowa (woj. świętokrzyskie).
Tatuaże z nazwą bojówki chuligańskiej
Według prokuratury, bojówka chuligańska DHW – jej nazwę niektórzy kibice Widzewa mieli wytatuowaną – powstała w 2000 roku. Na spotkaniu założycielskim z udziałem stu osób wybrano ścisłe kierownictwo. W tym gronie znalazł się Tomasz Ł., a potem dołączył jego brat Marcin Ł. To właśnie szefowie decydowali, kiedy, gdzie i z kim dojdzie do bijatyki. Bojówka była zdyscyplinowana i dobrze zorganizowana. Gdy jeden z członków poszedł na współpracę z policją spotkał się z powszechnym ostracyzmem, zaś jego zdjęcia z podpisem „pedofil” rozwieszono w różnych częściach Łodzi.
