Prokurator Aleksandra Złotnicka z Prokuratury Rejonowej w Zgierzu, która odczytała akt oskarżenia, nie ma wątpliwości, że Rafał F. chciał zabić swego rywala. Podkreśla, że zadał mu siedem ciosów nożem, w wyniku czego Maciej M. doznał ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jego życie było zagrożone, ale szybko trafił do szpitala i lekarze go uratowali.
Dramatyczne wydarzenia w niedzielę wielkanocną
Rafał F. nie przyznaje się do winy. Potwierdza, że zadał adwersarzowi kilka ciosów nożem, ale zaznacza, że nie chciał go zabić i że działał w obronie własnej, ponieważ on i jego żona zostali przez niego brutalnie napadnięci. O co poszło? Zapewne o to, że Rafał F. zwymyślał przez telefon swego brata ciotecznego Krzysztofa F. i jego kolegę Macieja M., a ci postanowili rozmówić się z oskarżonym, ale agresorem był jedynie pokrzywdzony.
Do tych dramatycznych wydarzeń doszło 12 kwietnia 2020 roku, czyli w niedzielę wielkanocną. Według Rafała F., Maciej M. włamał się do jego mieszkania i zaatakował jego i jego żonę Emilię F.
Nigdy nie widziałem tak wściekłego człowieka
- Napastnik był bardzo agresywny. Nigdy nie widziałem tak wściekłego człowieka. Maciej M. pobił mnie i moją żonę, po której skakał. Wtedy zareagowałem. Broniłem siebie i moją rodzinę – podkreślił Rafał F.
I wyjaśnił, że w wyniku tej agresji stracił zęba, miał ślady pobicia i przez trzy tygodnie miał problemy z oddychaniem. Cały czas przebywa w areszcie śledczym w Łodzi. Do sądu trafił w konwoju policyjnym. Grozi mu dożywocie.
Nie pamiętam, co było dalej. Obudziłem się w szpitalu
A jak zapamiętał tamto wydarzenie Maciej M., który wcześniej był karany, zaś w sprawie tej jest oskarżycielem posiłkowym?
Zeznając jako świadek opowiedział, że drzwi do mieszkania Rafała F. były zamknięte. Zaczął walić w nie pięściami, ale gospodarz nie reagował. Dlatego odstąpił i zaczął schodzić po schodach. Wtedy usłyszał odgłos przekręcanego klucza w zamku. Wrócił się i ujrzał lekko uchylone drzwi. Wszedł więc do mieszkania, w którym przebywali Rafał i Emilia F.
- W mieszkaniu doszło do szarpaniny z Rafałem F., podczas której być może zadałem mu ciosy pięściami. W pewnym momencie wtrąciła się Emilia F., więc ją odepchnąłem, a ona upadła na podłogę. Nie skakałem po niej. Następnie wyszedłem na podwórko. Wtedy pomyślałem, że wrócę do mieszkania i wyjaśnię całą sytuację, gdyż miałem konflikt z prawem i nie chciałem mieć problemów. Drzwi były otwarte. Wszedłem do środka i nie pamiętam co było dalej. Obudziłem się w szpitalu, w którym przebywałem cztery tygodnie – zeznał Maciej M.
