1 lipca, mieliśmy na Dolnym Śląsku 2924 potwierdzone przypadki zakażeń koronawirusem od początku epidemii. Tego dnia w naszych szpitalach przebywało 190 osób. Dziś mamy już 3306 zakażeń czyli o 382 więcej. Ale pacjentów już tylko 78.
O tym, że koronawirus może złagodnieć eksperci mówią od początku pandemii. To jeden ze scenariuszy rozwoju epidemii, o których profesor Simon mówił nam jeszcze w marcu. - Zwykle tak jest, że nowy wirus z populacji na populację traci impet – mówi nam profesor. Jego zdaniem dziś wirus ma nieco inny charakter niż ten z początków epidemii. - Jest dziś bardziej zaraźliwy choć mniej agresywny - tłumaczy Simon. - Wciąż jednak tak samo niebezpieczny dla osób z grupy ryzyka. Dla tych z innymi chorobami, zakażenie to jest dramat - podkreśla.
Inne wytłumaczenie sugeruje profesor Egbert Piasecki zakaźnik z Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej Polskiej Akademii Nauk we Wrocławiu. - Nie ma - mówi nam - badań, z których mogłoby wynikać, że koronawirus znacząco złagodniał. Ale lekarze więcej o nim wiedzą i nauczyli się go zwalczać. Mimo, że nie ma wciąż szczepionki ani leku na chorobę wywoływaną przez tego wirusa. To mogłoby wyjaśnić dlaczego dziś jest mniej zgonów, z powodu zakażenia. - Jeszcze w kwietniu bywały dni, w których informowano o ponad 20 śmiertelnych ofiarach wirusa dziennie. Teraz to jest mniej niż dziesięć - zauważa Piasecki.
