
Podczas gdy wielu blogerów krytykowało Kreml i inne władze Rosji, niektórzy wymienili Putina, wyrażając frustrację z jego fatalnej postawy wobec grupy najemników.
Blogerzy wojskowi stali się bardzo wpływowi w Rosji podczas wojny tego kraju z Ukrainą. Aby pokazać wpływ, jaki blogerzy mają na rosyjską opinię publiczną, w połowie czerwca Putin spotkał się z kilkoma z nich - donosi Newsweek.
Krytykowali ministra, Putina nie
Przez całą wojnę blogerzy wojskowi atakowali takich ludzi jak minister obrony Siergiej Szojgu, ale w większości byli lojalni wobec Putina. Kiedy jednak Prigożyn zarządził marsz na Moskwę, niektórzy wyrazili zdziwienie, że Putin nie zareagował z większą mocą. Inni nie zgadzali się z uhonorowaniem przez Kreml moskiewskich sił bezpieczeństwa po buncie.
- Wszyscy myśleli, że świat będzie kręcił się pięć razy szybciej – napisał na Telegramie bloger wojskowy Aleksander Sladkow o sposobie, w jaki Putin radzi sobie z rebelią. "Broń nuklearna? Powszechna mobilizacja? Wypowiedzenie wojny NATO?".
Sładkow chwalił Putina za „opanowanie”, ale inni pisali, że reakcja Rosji na bunt sprawiła, że Kreml pokazał swoją słabość.
- Gdzie jest kierownictwo resortu obrony, gdy do Moskwy zbliża się oddział zbrojny? - pisał Yuri Kotenok.
Krytyczny kanał
Popularny kanał na Telegramie Govorit TopaZ był bardziej krytyczny wobec Putina, pisząc, że prezydent nie miał prawa nazywać bojowników Grupy Wagnera „zdrajcami”.
"Putin popełnił straszny błąd, nazywając 25 tys. zbuntowanych żołnierzy armii rosyjskiej zdrajcami, do niedawna byli to ludzie, którzy byli jedyną jednostką w ofensywie na najtrudniejszym odcinku frontu" – napisał Govorit TopaZ na Telegramie.
mm