W najbliższych dniach ma zapaść decyzja, czy będzie w tej sprawie śledztwo, czy też należy odmówić jego wszczęcia. Bo nie ma jakiegokolwiek podejrzenia, że ktoś złamał prawo.
Rzecz dotyczy zaliczenia z przedmiotu „Restrukturyzacja i Upadłość Przedsiębiorstw.” Studenci otrzymali ofertę zaliczenia na piątkę bez konieczności zdawania testu na ostatnich zajęciach.
Wystarczyło zarejestrować się na konferencję naukową - współorganizowaną przez panią profesor prowadzącą zajęcia. Trzeba było też opłacić 20 lub 50 złotych. Cena zależała od tego, czy student chciał dostać materiały konferencyjne i zjeść obiad (wtedy 50 zł) czy tylko dostać materiały (20 zł).
Taka oferta znajduje się w mejlach wysyłanych studentom przez panią profesor Izabellę Gil. Mamy kopie tych mejli.
Pani profesor tłumaczyła nam, że nie o pieniądze chodziło, tylko o możliwość napisania pracy naukowej. Każdy, kto wpłacił 20 lub 50 złotych, mógł napisać pracę, która znajdzie się w specjalnej publikacji wydanej już po konferencji. Piątka - przekonywała profesor Gil - była nie za pieniądze, lecz za zgłoszenie chęci napisania pracy i uzgodnienie tematu. Co ciekawe, w mejlu do studentów o konieczności napisania pracy nie ma ani słowa. Jednak pani wykładowca tłumaczyła to faktem, że treść mejli była „zwięzła”. Poza tym załączona do nich była deklaracja udziału w konferencji, a w niej należało wpisać, czy chce się przygotować publikację naukową.
Z materiałów, którymi dysponujemy, wynika, że co najmniej czterdziestka z 203 studentów uczestniczyła w konferencji za pieniądze. Każdy zapłacił 20 złotych. Fakt, że piątki otrzymała większość, choć nie wszyscy wpłacający. Trzy osoby - mimo wpłaty 20 złotych - dostały oceny 3.5.
A prace napisali? Jak mówiła nam prof. Gil, na ich napisanie mają czas do października. A piątki wpisano przed wakacjami.
Historię opisaliśmy na początku sierpnia. Prokuratura Wrocław Stare Miasto zleciła policji przeprowadzenie postępowania sprawdzającego. Sprawę badali funkcjonariusze Wydziału Do Walki z Korupcją dolnośląskiej Komendy Wojewódzkiej.
- Kilka dni temu do prokuratury wpłynęły materiały z policji - powiedziała nam w piątek rzeczniczka prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus. Teraz do śledczych należy decyzja co dalej zrobić.
Sprawę znają również władze uczelni. Pod koniec lipca dostały anonimową informację o kontrowersyjnej ofercie zaliczenia przedmiotu. Informację i materiały przekazano do rzecznika dyscyplinarnego.
ZOBACZ TAKŻE: DWA LATA TEMU PROFESOR UNIWERSYTETU WROCŁAWSKIEGO NAZWAŁ UKRAIŃSKICH ŻOŁNIERZY "ŚCIERWAMI". PÓŹNIEJ PRZEPRASZAŁ: