SPIS TREŚCI
Tuż przed budynkiem Gruzińskiej Narodowej Opery wzniesiono barykadę, która nad ranem została rozebrana przez służby. Czwarta noc protestów zakończyła się przed świtem brutalnym stłumieniem manifestacji i kolejnymi zatrzymaniami, zarówno na ulicach, jak i na stacjach metra.
Jak podają lokalne media, powołując się na organizacje pozarządowe zajmujące się obroną praw człowieka, wśród zatrzymanych znajdują się osoby nieletnie oraz kobiety. Z informacji posiadanych przez aktywistów wynika, że zatrzymani wspominają o złym traktowaniu fizycznym i psychicznym ze strony policji. Podczas niedzielnego spotkania z przedstawicielami opozycji i organizacji pozarządowych prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili zapowiedziała utworzenie specjalnego funduszu wsparcia dla zatrzymanych uczestników protestów.
Gruzini wyszli na ulice
- To bunt całego kraju - powiedziała Zurabiszwili w wywiadzie dla francuskiej grupy informacyjnej France Inter. - Wybory zostały pogwałcone i skradzione. Nikt ich nie uznaje; mamy do czynienia z reżimem, który jest poza konstytucyjnym prawem..... Mój mandat trwa do dnia, w którym prezydent zostanie wybrany zgodnie z prawem - dodała. Premier Kobachidze powiedział w niedzielę, że Zurabiszwili musi opuścić urząd pod koniec swojej kadencji jeszcze w tym miesiącu.
Zurabiszwili i opozycja zarzucają oszustwa i inne nieprawidłowości oraz odmawiają uznania nowego parlamentu, który w zeszłym tygodniu wyznaczył pośrednie wybory nowego prezydenta na 14 grudnia, pomimo trwających sporów prawnych. Zurabiszwili, która sprzymierzyła się z proeuropejską opozycją, zapewniła, że parlament nie ma prawa wybrać jej następcy po zakończeniu jej kadencji w grudniu i obiecała pozostać na stanowisku.
Liderzy czterech opozycyjnych partii wezwali obywateli do wzięcia urlopów lub dni wolnych, aby mogli przyłączyć się do protestów. Opozycja zwróciła się także do pracodawców, aby ze zrozumieniem przyjęli decyzje pracowników i zezwolili im na urlopy. Oświadczenie podpisała koalicja czterech partii: Zjednoczonego Ruchu Narodowego, Silnej Gruzji, Koalicji na rzecz Zmian i Gacharia – Za Gruzję. W poniedziałek zawieszono pracę szkół i uczelni wyższych; nauczyciele i wykładowcy akademiccy kontynuują antyrządowy strajk.
Unia Europejska uderzy w prorosyjski rząd Gruzji
Unijni ministrowie spraw zagranicznych na kolejnym posiedzeniu, które odbędzie się 16 grudnia w Brukseli, omówią sytuację w Gruzji, w tym możliwość nałożenia unijnych sankcji na władze tego kraju – poinformowała rzeczniczka Komisji Europejskiej Anitta Hipper.
O tym, że państwa członkowskie rozważają reakcję na ostatnie wydarzenia w Gruzji, w tym sankcje, powiedziała w niedzielę podczas wizyty w Kijowie nowa szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas. Polityczka dodała, że rozważane są różne opcje, ale „27” musi dążyć do porozumienia. Jednocześnie podkreśliła, że należy pociągnąć do odpowiedzialności osoby, które wydały zgodę na stosowanie siły wobec pokojowo protestujących Gruzinów.
Według nieoficjalnych doniesień sankcje mogłyby objąć urzędników i przywódców politycznych Gruzji, w tym lidera partii rządzącej Gruzińskie Marzenie Bidzinę Iwaniszwilego, i dotyczyć np. zniesienia ułatwień wizowych dla Gruzinów. Na początku listopada zaapelowali o to do UE, KE i państw członkowskich m.in. szefowie komisji ds. UE i zagranicznych w parlamentach państw unijnych i Ukrainy.
Kraje bałtyckie nakładają sankcje
Litwa zakazała wjazdu do kraju przedstawicielom władz Gruzji, w tym miliarderowi, założycielowi rządzącej partii Gruzińskie Marzenie Bidzinie Iwaniszwilemu – poinformował w poniedziałek szef MSZ Gabrielius Landsbergis. Na opublikowanej przez ministra liście objętych restrykcjami znaleźli się też minister spraw wewnętrznych Wachtang Gomelauri, jego zastępcy: Szałwa Bedoidze, Joseb Czelidze, Aleksandr Darachwelidze i Giorgi Butchuzi; dowódca Sił Specjalnych Zwiad Charaziszwili, jego zastępcy: Miler Lagazauri i Mirza Kezewadze oraz dyrektor Departamentu Policji Patrolowej Wadża Siradze oraz szef Policji Kryminalnej Teimuraz Kupatadze.
Także MSZ Estonii poinformowało w poniedziałek, że łącznie - podobnie jak na Litwie i Łotwie - zakazem wjazdu do kraju objętych zostało 11 przedstawicieli rządu i resortów siłowych - Naród Gruzji może bronić swoich praw, ponieważ rządząca partia okłamuje społeczeństwo systematycznie i od dłuższego czasu, a ludzie mają prawo wyrażać swoją wolę poprzez protesty - dodał szef resortu Margus Tsahkna. W niedzielę Litwa, Łotwa i Estonia ogłosiły, że wspólnie nałożą sankcje na osoby odpowiedzialne za brutalne tłumienie antyrządowych protestów w Gruzji.
źr. RFE/RL, PAP