We wtorek o godzinie 15 rozpoczęło się posiedzenie sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji Obrony Narodowej. Większość posłów uczestniczyła w obradach komisji stacjonarnie. Część łączyła się zdalnie. Problemy techniczne z połączeniami internetowymi spowodowały nerwowość i protesty posłów opozycji, którzy uważali, że należy przyspieszyć rozpoczęcie posiedzenia.
W trakcie zamieszania związanego z nawiązywaniem i potwierdzaniem poprawności działania systemów komunikacji elektronicznej z jednego z włączonych mikrofonów padło wulgarne "k***a". Chwilę później prowadząca obrady poseł Mirosława Stachowiak-Różycka (PiS) zarządziła 15 minut przerwy.
Pierwotnie wulgaryzm przypisano posłowi PiS Waldemarowi Andrzelowi. Informacja o przekleństwie posła Andzela zaczęła krążyć także w mediach. Poseł jednak stanowczo zaprzeczył, by to jego głos było słychać w mikrofonie.
Stanowczo dementuję, że używałem niecenzuralnych słów na dzisiejszej Komisji Edukacji. Nie byłem podłączony do mikrofonu i to nie mój głos słychać na nagraniu. Przede wszystkim jednak - ja nigdy nie przeklinam, ani w przestrzeni publicznej ani w życiu prywatnym - napisał poseł Andzel na Twitterze.
Sugestię, że to poseł Andzel wypowiedział przekleństwo do mikrofonu, udostępnił na Twitterze m.in. wiceszef Platformy Obywatelskiej, poseł Cezary Tomczyk.
Sprawę pomówienia posła Andzela skomentowała m.in. rzecznik PiS Anita Czerwińska:
