Prezydent miał usankcjonować mord Aleksieja Nawalnego „jako prezent urodzinowy dla czołowego rosyjskiego śledczego” – twierdzą niezależne media.
Prezent dla szefa Komitetu Śledczego
70-letni Aleksander Bastrykin, szef Rosyjskiego Komitetu Śledczego, był kolegą z grupy uniwersyteckiej Putina w Leningradzie, obecnie Sankt Petersburgu.
Latami nękał Nawalnego fałszywymi oskarżeniami w ramach tego, co niezależne media SOTA określają mianem „osobistej urazy”.
Nawalny miał być podtruwany za zgodą Kremla. Aprobata została wyrażona jako prezent z okazji 70. urodzin Bastrykina, przypadających na dzień 27 sierpnia 2023 r.
Naczelny opozycjonista Putina ostatecznie zmarł prawie sześć miesięcy później.
Źródło podaje, że po aresztowaniu Nawalnego, Bastrykin zabiegał o zgodę Putina na zabicie Nawalnego w [karnej] kolonii. Miał przy tym wsparcie szefa Federalnej Służby Więziennej Arkadija Gostewa.
Zgoda na likwidację opozycjonisty
W sierpniu 2023 r. Putin wyraził zgodę na powolne otrucie Nawalnego. Plan zakładał, że opozycjonista umrze z powodu problemów sercowo-naczyniowych do końca 2023 – podaje SOTA. Ale śmierć nastąpiła dopiero 16 lutego br.
SOTA podała, że Nawalny wyraził zaniepokojenie w obecności swojego zespołu. Powiedział współpracownikom, że jest przekonany, że podawano mu jakąś truciznę.
Jak się okazało, nie był to pierwszy taki przypadek.
W 2020 r. agenci FSB mieli go otruć w Tomsku. Wsypano mu wówczas do bielizny środek paralityczno-drgawkowy. Nawalny cudem przeżył, bo Kreml pozwolił na przewiezienie opozycjonisty na Zachód. Życie wówczas uratowali mu niemieccy specjaliści.
Mimo groźby ponownego zamachu na życie Nawalny jednak zdecydował się wrócić do Rosji – choć mógł pozostać bezpieczny na Zachodzie. Po powrocie do ojczyzny został uwięziony.
Źródło: SOTA
