Rafał Gikiewicz skończy w tym roku 35 lat. Od dziewięciu lat jest zawodnikiem Bundesligi lub jej zaplecza. Więcej występów ma już w najwyższej lidze w Niemczech. Mimo dobrych not przez wszystkie sezony i ostatnich tygodni, w których już trzykrotnie został zawodnikiem całej kolejki Bundesligi, nie otrzymał zaproszenie do kadry.
Na zgrupowaniu Gikiewicz pojawił się tylko raz. W czerwcu 2019 roku do kadry powołał go Jerzy Brzęczek. Bramkarz nie wystąpił jednak z Macedonią Północną oraz Izraelem. Po trzech latach opowiedział, co zmieniło się u niego w kontekście gry dla Biało-Czerwonych.
- Mam kartkę z celami na lodówce i - jeśli to kogoś interesuje - nie ma już na niej reprezentacji Polski. Zdjąłem ten ciężar - tłumaczy Gikiewicz.
Wiele osób ze środowiska próbuje tłumaczyć brak Rafała Gikiewicza faktem, że często opowiada mediom dużo szczegółów na temat swojego otoczenia, choć osoby te mogą sobie tego nie życzyć. Inni zwracają uwagę na odwagę, uważaną nawet czasami za arogancję.
- Uważam, że krzywdzące jest, iż wszyscy zakładają, że jakbym przyjechał na kadrę, to byłby problem. Trener bramkarzy powiedział, że jest zdziwiony, dlaczego nikt ze sztabu reprezentacji nie zadzwonił do niego, pierwszego trenera albo dyrektora sportowego. Może wtedy opinia o mnie by się zmieniła. Gonię marzenia, może nie dogonię, ale nie można mnie szufladkować. Dowiedziałem się w klubie, że jestem w szerokiej kadrze, a nie dostałem telefonu czy nawet SMS-a. Trochę to jest dla mnie dziwne, ale trudno - opowiadał 34-letni bramkarz w Mocy Futbolu.
Na poniedziałkowej konferencji prasowej selekcjoner Czesław Michniewicz tłumaczył brak Gikiewicza prostymi argumentami. - Nie mogę zabrać na kadrę 10 bramkarzy. Rafał jest w kręgu zainteresowań i na razie w nich pozostanie - wytłumaczył trener.
REPREZENTACJA w GOL24
Są już w mistrzowskiej formie? Polacy, którzy błyszczą od po...
