Rafał Musioł: Bartosch Gaul zweryfikował propagandę Górnika Zabrze

W wyjściowej jedenastce Górnika Zabrze na mecz z Zagłębiem Lubin było tylko czterech Polaków, w tym jedyny młodzieżowiec Kryspin Szcześniak. Po drugiej stronie boiska stanęło ośmiu krajowców, wśród których połowa spełniała warunek, by w składzie pojawiła się litera „M”. To starcie dwóch modeli przyniosło efektowny sukces gościom.

Trener Piotr Stokowiec triumfował, jego zabrzański odpowiednik Bartosch Gaul miał powody do frustracji. Problem zauważają też już kibice. Czy Kevin Broll jest lepszym bramkarzem od Daniela Bielicy? A Jonatan Koetzke wyraźnie przerasta (w grze obronnej) Aleksandra Paluszka? Czy Szymon Włodarczyk jest bez formy i nie stanowi alternatywy dla wzmocnienia składu w sytuacji, gdy trzeba „gonić” wynik, co Górnikowi zdarza się ostatnio nagminnie?

Pytany o te kwestie Gaul podkreślił, że do składu wybiera piłkarzy, którzy wygrywają rywalizację na treningu. Wiek i narodowość nie mają znaczenia. Najwyraźniej - ale to zdanie już głośno nie padło - nie liczy się także interes ekonomiczny klubu, czyli budowanie przyszłych opcji gotówkowych transferów.

Chwilę później jednak pytanie wyżej podpisanego „uruchomiło” najmocniejszą chyba wypowiedź Gaula podczas jego pracy w Górniku. Trener z Roosevelta publicznie przyznał, że Akademia Górnika nie jest źródłem, z którego można czerpać talenty. Ba, długo jeszcze nie będzie! - Rok, dwa to zdecydowanie za krótka perspektywa. Potrzeba co najmniej pięciu lat połączonych z rozbudową infrastruktury i komunikacji z pierwszym zespołem - podkreślił Gaul, ostatecznie niszcząc obecną w oficjalnych przekazach propagandę zabrzańskiego sukcesu.