Gracie o życie, więc powinien być doskok do gardeł rywali, agresja, walka, a u was tego nie widać. Dlaczego?
Zgadzam się z tym. Tak nie może grać drużyna, która walczy o utrzymanie. Rozmawiałem z ludźmi, którzy aż tak bardzo nie znają się na piłce i słyszę te same zdania. Mam w głowie obrazek z meczu z Jagiellonią, gdzie piłka przelatuje przez całą linię bramki rywali, a nie ma ani jednego naszego zawodnika, który w jakikolwiek sposób skierowałby piłkę do siatki. Mentalnie nie wyglądamy super i to widać na boisku. Zostało siedem meczów, jest 21 punktów do zdobycia, a piłka nożna nie takie rzeczy widziała. Mam nadzieję, że każdy przychodzi do klubu z myślami, że nie jesteśmy jeszcze pogrzebani. Trzeba walczyć i wygrywać dopóki jest szansa, a jeśli ktoś myśli, że jesteśmy już w pierwszej lidze, to może lepiej niech zostanie w domu. Sytuacja nie jest trudna tylko bardzo trudna i mogą nam pomóc tylko zwycięstwa.
Presja sprawia, że czujecie strach w ofensywie?
Rozgrywanie akcji jest trochę w stylu trenera, który nie chce, żebyśmy pchali się tam, gdzie jest wielu zawodników rywali. Trzeba stworzyć sobie miejsce z drugiej strony. Brakuje nam odwagi w grze ofensywnej i to widać. Przez wyniki zmalała pewność siebie i to musimy poprawić.
Skoro jest problem z mentalem, to może właśnie walką trzeba wszystko nadrobić?
W meczu ze Śląskiem mieliśmy kontrolę. Jagiellonia z kolei wyszła trochę wyżej i już błędy się pojawiły, gdzie na treningach każdy z nas wie, że taką piłkę można zagrać i się przy niej utrzyma. To jest właśnie ten problem w głowach. Może ktoś musi przyjść i nam pomóc mentalnie. Jest dużo rozmów, spotykamy się i dalej to nie funkcjonuje. Musimy wyjść, walczyć i wygrywać.
A może szansą jest postawienie w najbliższym meczu wszystkiego na jedną kartę, rzucenie się na rywala i że może jeden zdobyty gol okaże się pomocny?
Nie chcę mówić o defensywie czy ofensywie, bo jesteśmy jedną drużyną. Nie będziemy jednak wygrywać nie strzelając bramek. Nawet jak stracimy jedną czy dwie, a strzelimy cztery, to wygramy. Problem jest taki, że jak stracimy bramkę, to całkowicie uchodzi z nas powietrze. Remisy nam nic nie dadzą, teraz musimy wygrywać mecze.
Przy bramce dla Jagiellonii trzech zawodników było samych. Jak to w ogóle było możliwe?
Ja byłem najbliżej Romanczuka i mogłem zrobić coś więcej, ale musiałbym iść w ciemno i całkowicie odpuścić moją strefę. I nie wiadomo co jeszcze zrobić, żeby pomóc. Z drugiej strony także nie strzelamy bramek po stałych fragmentach.
CZYTAJ TAKŻE: Dusan Kuciak: Przegraliśmy w takim stylu, że ciężko mi się z tym pogodzić ROZMOWA
Pogoń gra bardzo ofensywnie i jest trudna do zatrzymania, ale takie nastawienie może będzie dla was szansą?
Musimy wykonać plan trenera i niech każdy wykona na boisku swoją robotę. Jeśli ktoś ma biec dziesięć razy na skrzydle, to ma to zrobić, a nie że dwa razy nie dostanie piłki i nie będzie biegać. Trzeba się poświęcić dla drużyny. Każdy chce to zrobić i będzie walczyć.
