Dwa zespoły ratowników medycznych ze starachowickiego oddziału transportu sanitarnego udały się w sobotę 18 kwietnia, z interwencją do pobliskiej gminy do mężczyzny narzekającego na silne boleści w okolicach brzucha. Podczas badania na miejscu oraz na podstawie rozmów z pacjentem wyszło na jaw, że może on być zakażony koronawirusem. Natychmiast został przetransportowany do szpitala zakaźnego i poddany badaniom. We wtorek 21 kwietnia rano okazało się że wynik testów jest pozytywny.
- Niestety, ale w takim przypadku wszyscy biorący udział w akcji musieli pozostać na kwarantannie - mówi kierownik starachowickiego oddziału Wojewódzkiej Kolumny Transportu Sanitarnego Jarosław Chrobot.
- To czterech ratowników i syn jednego z nich, który miał kontakt z ojcem. Nasza sytuacja kadrowa jest coraz trudniejsza, a kierowcy i ratownicy są nieludzko przemęczeni. Niedawno jeden z ludzi zemdlał po powrocie z trasy. Naprawdę nie jest łatwo wytrzymać takie tempo, w dodatku mając na sobie ciężkie ubranie. Kursów mamy mnóstwo, bo przecież ludzie wciąż chorują też na inne niż koronawirus choroby. Jeżeli ten człowiek w sobotę celowo zataił, że może być chory na koronawirusa, było to z jego strony bardzo nieodpowiedzialne. Pojechały do niego dwie zwykłe karetki, a przecież mamy jedną specjalnie do takich przypadków a jej obsługa zabezpiecza się w kombinezony ochronne - dodaje Jarosław Chrobot.
Jakie są objawy i jak się chronić? Zobaczcie
Zobacz też, jak prawidłowo myć ręce:
