Sytuację opisał na Facebooku Michał Kołodziejczak, komendant OSP w Mosinie. W ubiegły poniedziałek u jednego z mieszkańców doszło do zatrzymania krążenia. Zanim na miejsce dojechały służby, w reanimację zaangażował się strażak PSP po służbie, prywatnie także mieszkaniec gminy. Niestety, akcja zakończyła się niepowodzeniem, a następnego dnia okazało się, że zmarły był zakażony koronawirusem.
Strażak, który prowadził reanimację, zadzwonił więc do lekarza z prośbą o skierowanie na test. Ten jednak miał odmówić dzień po zdarzeniu, polecając zarejestrować się na stronie sanepidu i pójść na kwarantannę.
Czytaj również: Koronawirus w Czapurach. Przemysław Mieloch, burmistrz Mosiny: Nie wierzę Jackowi Jaśkowiakowi
„Mając na uwadze postawę naszego kolegi (...) wystąpiłem do Burmistrza Gminy Mosina w dniu 17 listopada o opłacenie takiego testu z budżetu gminy. Uważałem, że w takim przypadku należy docenić postawę i w jak najszybszym czasie umożliwić powrót do normalnego funkcjonowania bez zbędnego narażania jego bliskich”
- pisze na Facebooku Michał Kołodziejczak.
Czytaj cały wpis:
Odpowiedź, choć datowaną na 18 listopada, otrzymał w ten poniedziałek. Czytamy w niej, że wyniki przeprowadzonego testu na koronawirusa są wiarygodne po upływie 5-6 dni od zakażenia, więc może dlatego lekarz odmówił skierowania dzień po, a dałby je w późniejszym terminie.
Gmina stwierdza jednak, że nie ma prawnych możliwości, żeby skierować na test strażaka Państwowej Straży Pożarnej i opłacić go ze swojego budżetu, bo pod nią podlega jedynie Ochotnicza Straż Pożarna. Nic nie zmienia fakt, że strażak jest mieszkańcem gminy. Urząd w odpowiedzi przekonuje, że na test może skierować Państwowa Straż Pożarna. Już odręcznie Przemysław Mieloch, burmistrz Mosiny dopisał, że w tej sytuacji jest gotowy pokryć ze swoich środków koszt testu u strażaka.
Sprawdź również: Burmistrz Mosiny ocenzurował grafikę przez... koronawirusa. Słup oklejono czarną folią
- Jako burmistrz mam wiele spraw na głowie i nie jestem w stanie reagować na tego rodzaju sytuacje i roszczenia od razu. Poprosiłem o analizę. Gdyby sprawa była prosta, to mecenas nie napisałby odpowiedzi odmownej. Rozmawiałem z komendantem PSP w Mosinie. Ten pan byłby skierowany w normalnym trybie na test przez PSP
- tłumaczy nam Mieloch.
O sytuację spytaliśmy więc rzecznika komendanta miejskiego PSP w Poznaniu, pod którego podlega JRG-9 w Mosinie.
- Postawa tego strażaka jest godna podziwu, godna naśladowania. Wypełnił w pełni słowa roty ślubowania, które składał zostając strażakiem, czyli niósł pomoc, także poza służbą. Natomiast należy zwrócić uwagę, że robił to w czasie wolnym, a więc w tym przypadku - nie jesteśmy stroną w tej sprawie. Procedury są takie same dla wszystkich i do wykonania testu kwalifikuje, bądź nie - lekarz
- słyszymy jednak od st. kpt. Michała Kucierskiego.
Z kolei w rozmowie z Kołodziejczakiem, przekazał nam on, że komendanci PSP zajmują się już załatwieniem testu dla strażaka. Ten bowiem po ponad tygodniu nadal przebywał na kwarantannie, nie wiedząc, czy zakaził się udzielając pomocy.
Z perspektywy komendanta OSP niedopuszczalny jest sposób rozpatrywania, argumentacja i czas po jakim odpowiedziała gmina. Dodaje też, że nie chodziło, by test burmistrz opłacał z własnej kieszeni, bo wcześniej chętnych na to było kilku. W jego opinii sprawę powinien zrealizować samorząd, bo radni przeznaczyli duże środki na walkę z pandemią i nie ma problemów finansowych. Sprawę przedstawia jako wykluczanie mieszkańca. Na Facebooku dyskusję podjął także burmistrz, który odpierał, że takie przedstawianie sprawy jest „tendencyjne”.
Zobacz też:
Koronawirus - czy już go miałeś? Zobacz, jak można to sprawd...
Nowe, nietypowe objawy koronawirusa: Niska temperatura ciała...
