Robert Węgrzyn do domu ma być wypisany w poniedziałek 4 stycznia. Poinformował o tym na swoim profilu na Facebooku. Przyznał w nim, że pierwsze trzy doby były krytyczne, ponieważ w tym czasie walczył o każdy oddech.
- Wszystkie sprawy o których myślałem wcześniej okazały się niczym. Zrozumiałem rozglądając się wokół siebie ile miałem szczęścia - przyznaje.
- Nigdy nie zapomnę krzyku i płaczu ludzi po nocach wołających z przerażenia swoich bliskich, dzwoniącego telefonu obok łózka kolegi, którego już nie miał kto odebrać... Przejmującej ciszy Medyków którzy pozostawali wielokrotnie bezsilni po wielogodzinnej walce, porannego widoku korytarza szpitalnego przedzielonego parawanami po ciężkich i dramatycznych nocach - opisuje Robert Węgrzyn.
Radny sejmiku z KO podkreśla, że kłania się pracownikom służby zdrowia tak nisko, jak potrafi.
- Pozostaję w tym ukłonie całą wieczność, nie znajdując słów uznania za Waszą codzienną heroiczną postawę w ratowaniu ludzkiego zdrowia i życia - stwierdza.
Robert Węgrzyn odnosi się też do słów prof. Marii Doroty Majewskiej, mikrobiolożki, która stwierdziła, że "COVID-19 praktycznie nie istnieje i jest to jeden wielki eksperyment możny tego świata".
- Wypada panią profesor zaprosić na oddział, najlepiej bez żadnych zabezpieczeń, tak aby sama zderzyła się z tą śmiertelną chorobą i zobaczyła jej skutki, najlepiej na kilka nocy. To byłby najbardziej wiarygodny test istnienia tego wirusa. "Contra facta non valent argumenta" -wobec faktów argumenty muszą ustąpić - komentuje polityk.
