W kopalni Wujek zginęło w czasie tłumienia strajku 9 górników, a 21 zostało rannych. Pozostali funkcjonariusze plutonu specjalnego ZOMO stanęli przed katowickimi sądami i zostali skazani prawomocnymi wyrokami na 7 lat pozbawienia wolności, ale zastosowano wobec nich amnestię i karę skrócono o połowę.
Dowódca plutonu został skazany na 10 lat, ale z uwzględnieniem amnestii usłyszał – 6 lat pozbawienia wolności.
Czytaj również:
Wszyscy się bali, gdy strajkowała kopalnia Wujek ARCHIWALNE ZDJĘCIA, WIDEO, MAKIETA 3D
Pacyfikacja kopalni Wujek: Po 30 latach ujawnił się i mówi: Widziałem dramat na Wujku
Kopalnia Wujek 1981: Zomowcy zbyt szybko sięgnęli po broń. I poszli do więzienia
Należy podejrzewać, że Roman S. usłyszy te same zarzuty, co jego koledzy z plutonu specjalnego ZOMO: udział w pobiciu górników z użyciem broni palnej. Bo choć wszyscy przyznali się do wystrzelenia amunicji z pistoletów maszynowych, Roman S. także, to ekspertyzy balistyczne nie były w stanie wykazać, z której broni padły śmiertelne strzały. Są zabici, ale nie sposób wskazać, kto jest zabójcą.
PISALIŚMY:
Milicjant strzelał w kopalni "Wujek" w plutonie specjalnym ZOMO. Złapali go w Chorwacji
Zomowiec Roman S. wyjechał do Niemiec, gdzie zrzekł się polskiego obywatelstwa. W Niemczech przyjął nazwisko żony. Wszystko wskazywało na to, że się ukrywa przed polskimi wymiarem sprawiedliwości. Był poszukiwany najpierw listem gończym.
W roku 2012 wniosek o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania wobec niego złożył do Sądu Okręgowego w Katowicach prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach. I taki nakaz został wydany w 2013 roku.
Roman S. został zatrzymany już 17 maja 2019 roku w miejscowości Pribancja w Chorwacji. Strona chorwacka podjęła decyzję o wydaniu go Polsce.
W Polsce czyn, który miał popełnić, uznany został za zbrodnię komunistyczną. Przedawni się w 2020 roku.
Zobaczcie koniecznie
Jakie auta kupują Polacy?
Co zmienia Konstytucja Biznesu?
