Hybrydowa wojna totalna, jaką Rosja wypowiedziała demokratycznemu światu, przybiera na sile. Cyberataki w całej Europie idą już w setki tysięcy. Fake news uwiarygodniany jest kolejnym fake newsem. Wszystko po to, by szerzyć panikę i strach, ale nie tylko.
- Wydarzenia w Gruzji, Rumunii, Mołdawii pokazują, jak ważne jest bezpieczeństwo naszych systemów politycznych, bezpieczeństwo demokratyczne. Trzeba stworzyć mechanizmy skutecznego przeciwdziałania dezinformacji, ingerencji z zewnątrz. Komisja Europejska ma zresztą przedstawić taką Tarczę Demokratyczną i wdrożenie jej założeń w życie będzie ważnym zadaniem dla krajów Unii Europejskiej – mówił mi ostatnio Piotr Buras, politolog, dziennikarz, publicysta, analityk, dyrektor warszawskiego biura Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych
Bo Rosja próbuje wpływać na wyniki wyborów w krajach, z którymi prowadzi wojnę hybrydową, szerzyć polityczny chaos, a przede wszystkim siać dezinformacje. Tak dzieje się także w Polsce.
- Wiemy, że dzisiaj Polska jest najbardziej atakowanym państwem w Unii Europejskiej. Rosja chce wpływać na nasze wybory. Będzie z pełną premedytacją ingerowała w polskie wybory prezydenckie - stwierdził ostatnio wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
Została nawet stworzona specjalna grupa GRU, czyli rosyjskiego wywiadu wojskowego, która ma w Polsce prowadzić działania dezinformacyjne i sabotażowe. Chodzi, jak podkreślił minister Gawkowski, o „sianie dezinformacji, nieprawdziwej informacji” oraz „werbowanie osób, które miałyby być takimi instalatorami treści, miałyby rozbijać spójność sceny politycznej w Polsce”. To rosyjska grupa, ale może werbować różne osoby. Jedna z takich komórek została już rozbita.
Polska jest na to przygotowana, jak zapewnił minister cyfryzacji, na cyberbezpieczeństwo przeznaczanych jest sporo funduszy, powołano specjalne centrum, które pełni rolę koordynacyjną - ABW, Agencja Wywiadu, policja, inne służby ściśle w tej kwestii ze sobą współpracują. Resort cyfryzacji ma rozszerzyć tę współpracę również na Państwową Komisję Wyborczą.
Wściekłość Putina rośnie. Wojna w Ukrainie wciąż trwa, a Rosja nie osiąga w niej strategicznych celów, w innych częściach świata też ponosi porażki.
- Dostał łupnia w Syrii, nie udało mu się zdobyć Mołdawii, chociaż teraz pewnie będzie tam mieszał w wyborach parlamentarnych. Rzucił się na Gruzję, próbuje cisnąć na Kazachstan. Wbrew pozorom pozycja Putina jest dość słaba – mówił mi w ostatnim wywiadzie Paweł Kowal, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych, przewodniczący Rady do spraw Współpracy z Ukrainą.
Nie dziwi więc, że swoje cele strategiczne Kreml próbuje osiągać w inny sposób – wojną w cyberprzestrzeni.
Tymczasem komisja ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich przedstawiła w piątek raport, z którego wynika, że przeciwdziałanie zagrożeniom dezinformacyjnym Rosji i Białorusi było w ostatnich latach niewystarczające.
- Polskie państwo musi zrobić więcej - powiedział PAP szef komisji gen. Jarosław Stróżyk.
Raport opracował działający w ramach komisji zespół ds. dezinformacji, dotyczy głównie okresu od wybuchu pandemii Covid-19. Wnioski? Działania dezinformacyjne mocno się w ostatnim czasie zintensyfikowały.
„Rosja dąży do osiągnięcia dominacji informacyjnej zarówno poprzez wprowadzanie w błąd, jak i wpływanie na procesy społeczne, debatę, systemy informacyjne i sieci komputerowe” - głosi raport.
Wykorzystywane są do tego m.in. dyplomacja, propaganda i dezinformacja, kampanie psychologiczne, infiltracja sieci komputerowych i baz danych, ataki hakerskie prowadzone przez grupę Ghostwriter/UNC 1151, których celem jest destabilizacja sytuacji politycznej w państwach Europy Środkowej. Według twórców raportu Rosja wydaje na ten cel dwa miliardy dolarów, według innych szacunków - nawet cztery miliardy.
Wśród głównych tez raportu jest ta, że przeciwdziałanie zagrożeniom dezinformacyjnym ze strony Rosji i Białorusi w ostatnich latach było „niewystarczające, doraźne, niespójne, nierzadko pozorowane”.
„Z pewnością nie miało charakteru długofalowego i systemowego. Nie podjęto skoordynowanych działań obronnych w toczącej się ze strony Rosji i Białorusi wojnie kognitywnej ani ze strony MSZ, ani pełnomocnika, który nie wyszedł poza ogólnikowe rekomendacje monitoringu, szkoleń i współpracy” – czytamy w dokumencie.
Liczący ponad 80 stron raport, dostępny już na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości, charakteryzuje rosyjską wojnę kognitywną wymierzoną w Polskę, w tym techniki, strategię i główne narracje Rosji w tej wojnie. W raporcie przeanalizowano też niektóre przypadki dezinformacji.
Choćby treści polskojęzycznych portali internetowych i tego, co pisało się na nich o pandemii Covid-19, wirusach i szczepionkach, migracji na granicy polsko-białoruskiej, zmianach klimatycznych, ingerencji Rosji w procesy wyborcze w Gruzji, Mołdawii i Rumunii.
W rozmowie z PAP przewodniczący komisji szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Jarosław Stróżyk podkreślił, że „główny wniosek raportu jest taki, że wciąż państwo polskie powinno zrobić więcej w wymiarze instytucjonalnym i dla rzeczywistego przeciwdziałania dezinformacji rosyjskiej, białoruskiej, ale również każdej innej, która się pojawia w przestrzeni publicznej".
W komunikacie MS dotyczącym wniosków z raportu komisji wskazano ponadto, że władze państwowe posiadały informacje dotyczące osób i instytucji szerzących prorosyjską i białoruską dezinformację.
„Na tej podstawie niezwykle rzadko podejmowano jednak działania, a zaniechania były szkodliwe. Osłabiły one zdolności rozpoznawania i neutralizowania zagrożeń informacyjnych, w tym ataków na bezpieczeństwo państwowe w postaci skutecznie przeprowadzanych kampanii dezinformacyjnych” - zaznaczono.
Raport zawiera również rekomendacje. Według komisji rząd powinien współpracować z mediami, także w sytuacjach kryzysowych, wszystko po to, aby zapobiegać wystąpieniu tzw. luki informacyjnej. Udostępniać mediom bezpośrednich świadków wydarzeń, czy nieocenzurowane materiały wizualne. Zdaniem komisji można by także publikować jawne raporty dotyczące dezinformacji.
„Przede wszystkim potrzeba jednak strategii przeciwdziałania dezinformacji uwzględniającej głos środowisk eksperckich, dziennikarskich i pozarządowych, co wiąże się ze zwiększeniem publicznych zasobów na ten cel” – czytamy w raporcie.
Ponadto gen. Stróżyk poinformował, że w ciągu najbliższych 10 dni komisja złoży zawiadomienie do prokuratury w sprawie likwidacji delegatur ABW, do czego doszło w czasie rządów Zjednoczona Prawica.
Wysoki rangą przedstawiciel jednego z europejskich krajów w rozmowie z „„Financial Times” już w zeszłym roku podkreślił, że służby bezpieczeństwa NATO otrzymują informacje o skoordynowanych „przekonujących rosyjskich intrygach”. Rosja poprzez dezinformację, sabotaż, ataki hakerów chce wywierać na Europę presje.
Nasila swoje działania, zwłaszcza te związane z dezinformacją, przed wyborami w krajach, z którymi jest w stanie nieformalnej wojny. Tak było chociażby przed czerwcowymi wyborami do europarlamentu. Przed jeszcze intensywniejszą wojną hybrydową ostrzegała wtedy ówczesna wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Viera Jourova.
- Musi się przygotować na masową akcję dezinformacji ze strony Rosji przed czerwcowymi wyborami - tłumaczyła w rozmowie „Rzeczpospolitą”.
I tę wojnę widzieliśmy, podobnie było podczas wspomnianych już wyborów w Gruzji, Mołdawii, czy Rumunii. Musimy być na nią gotowi w najbliższych miesiącach także w Polsce.
Minister Gawkowski w TVN24 mówił o zabezpieczaniu wyborów, w tym o zabezpieczeniu systemów Krajowego Biura Wyborczego.
Na pytanie, co zrobi rząd, jeśli właściciel serwisu X (dawniej Twitter) Elon Musk będzie chciał powiedzieć, na kogo trzeba głosować, Gawkowski odpowiedział, że „każdy może powiedzieć, jeśli w przestrzeni publicznej rzuci jakiś głos”.
- Ale wpływanie na polskie wybory jest nielegalne, to znaczy, nie można przestawiać algorytmów, żeby kogoś podbijały – dodał.
Zapowiedział także przedstawienie w styczniu planu ochrony wyborów.
Źródło: PAP