Resort obrony Rosji potwierdził zestrzelenie w niedzielę trzech ukraińskich dronów. Dwa inne uderzyły w biurowiec w Moskwie. M.in. z tego powodu lotnisko Wnukowo zostało na krótko zamknięte.
W odpowiedzi na ten atak Kreml zagroził użyciem broni jądrowej. Bliski współpracownik i przyjaciel Putina ostrzega, że "jest to nieuniknione" po ataku na dzielnicę biznesową, w którym ranna została jedna osoba.
Nie ma innego wyjścia...
Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji, ostrzegł: Po prostu nie ma innego wyjścia i Kijów powinien się modlić do naszych wojowników, aby nie pozwolili na wybuch globalnego ognia nuklearnego.
Wojna wraca do Rosji
Z kolei prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że wojna wraca do Rosji, a ataki na terytorium tego kraju są "nieuniknionym, naturalnym i absolutnie sprawiedliwym procesem wojny między obydwoma krajami".
Dodał również, że Ukraina staje się coraz silniejsza.
I choć nie padło z jego ust, że to Ukraina jest odpowiedzialna za atak dronów, to jednak wszystko wskazuje na to, że to była robota Kijowa.