Popyt na złoto w sztabkach i monetach w Rosji wzrósł w pierwszym półroczu aż o 350 proc.
Powód? Po rozpętaniu przez Putina wojny z Ukrainą i zastosowaniu przez kraje zachodnie pierwszych sankcji w stosunku do kraju agresora Rosjanie zaczęli drżeć o bezpieczeństwo swoich oszczędności.
Dopytywali doradców finansowych, w co powinni w takiej sytuacji zainwestować. Finansistów w „słusznym” doradzaniu wyręczył rząd Rosji. Już tydzień po rozpoczęciu agresji przeciw Ukrainie premier Michaił Miszustin zapewnił, że „dobrą alternatywą” wobec trzymania oszczędności w obcych walutach jest inwestowanie w złoto. Słowa premiera poparł szef Ministerstwa Finansów Rosji Anton Siłuanow. Oświadczył, że inwestycja w złoto jest „rozwiązaniem idealnym”, a kurs dolara jest chwiejny i jako instrument oszczędnościowy „nie stanowi godnej konkurencji dla metali szlachetnych”.
Ostatnim argumentem na korzyść inwestowania oszczędności życia w złoto stało się podpisanie przez Putina w dziesiątym dniu wojny z Ukrainą rozporządzenia o zniesieniu podatku VAT na złoto sprzedawane osobom fizycznym.
Skutkiem zniesienia VAT stało się masowe kupowanie kruszcu przez Rosjan. Do końca marca br. banki i inne uprawnione do tego instytucje sprzedały osobom fizycznym 6,5 tony żółtego metalu. W drugim kwartale gorączka złota wśród Rosjan nieco opadła, ale pozostała na dosyć wysokim poziomie. Skupili oni wówczas tylko o tonę mniej złota niż w poprzednim kwartale – 5,5 tony.
W marcu Rosjanie kupowali jednak złoto za ok. 7,7 tysiąca rubli za gram. Dziś cena wynosi zaledwie 3,4 tysiąca rubli.
Efektem spadku ceny był spadek wartości inwestycji z 33,7 miliarda rubli w marcu do 22,2 miliarda rubli obecnie. Oznacza to, że strata Rosjan inwestujących w złoto wyniosła 11,5 miliarda rubli (prawie 900 milionów złotych).
Instytucją, która na łatwowierności Rosjan zarobiła najwięcej, jest należący w połowie do Banku Centralnego Rosji Sbierbank.
W Rosji oszukiwanie przez rząd to tradycja
Łatwowierność Rosjan i ich ufność wobec zapewnień władzy nie pierwszy raz powoduje ubożenie najbiedniejszych z nich.
W roku rozpadu ZSRR większość mieszkańców tego kraju straciło oszczędności w wyniku reformy unieważniającej banknoty sprzed 1991 r. Możliwość wymiany starych pieniędzy była ograniczona między innymi krótkim czasem, w którym można było tego dokonać.
Państwo rosyjskie oszukało swoich obywateli także w 1998 roku, przeprowadzając bez ostrzeżenia gwałtowną dewaluację rubla.
Zanim to nastąpiło, ówczesny prezydent Rosji Borys Jelcyn zapewnił Rosjan, że dewaluacji nie będzie. Trzy dni później rząd Rosji ogłosił niewypłacalność i rubel w ciągu niespełna dwóch tygodni potaniał z 6,3 do 9,3 rubli za dolara amerykańskiego, żeby miesiąc później spać do 15,9 rubla za dolara i kontynuować spadek.
W tym okresie większość Rosjan straciła oszczędności życia tradycyjnie przechowywane wówczas w obcych walutach, najczęściej w dolarach. Wybrani wtajemniczeni, zbliżeni do Banku Centralnego Rosji, rządu i administracji prezydenta z dnia na dzień zbili wówczas wielomilionowe fortuny, spekulując na dewaluacji rubla.
Źródło: www.moscowtimes.ru
mac