Rozregulowane celowniki piłkarzy Kolejorza w przegranym meczu ze Śląskiem (0:1). Lech Poznań miał ogromny problem, aby trafić bramkę

Bartosz Kijeski
Lech Poznań nie potrafi przerwać swojej słabej postawy w lidze. Tym razem od Kolejorza lepszy okazał się Śląsk Wrocław, który po bramce Petra Schwarza wywozi z Bułgarskiej trzy punktyZobacz zdjęcia z meczu --->
Lech Poznań nie potrafi przerwać swojej słabej postawy w lidze. Tym razem od Kolejorza lepszy okazał się Śląsk Wrocław, który po bramce Petra Schwarza wywozi z Bułgarskiej trzy punktyZobacz zdjęcia z meczu ---> Robert Woźniak
Kolejorz cały czas bez zwycięstwa w lidze. Tym razem Lech Poznań przegrał na własnym stadionie ze Śląskiem Wrocław 0:1 po trafieniu Petra Schwarza w pierwszej części gry. Poznaniacy tworzyli sobie wiele sytuacji, oddali także 18 strzałów, lecz wiele z nich nie trafiło w światło bramki. Ta porażka spycha niebiesko-białych na ostatnie miejsce w tabeli.

Do meczu ze Śląskiem Kolejorz przystąpił - tradycyjnie - bez kilku kolejnych zawodników, którzy borykają się z kontuzjami. Przed meczem trener Lecha, John van den Brom poinformował na antenie Canal+ Sport, że na kilka tygodni wypada Alan Czerwiński. 29-letni defensor nabawił się urazu kolana, a jego data powrotu na boisko nie jest dokładna znana.

Po 120-minutowej batalii z Vikingurem holenderski szkoleniowiec postanowił dać odpocząć kilku zawodnikom. Na ławce usiedli m.in Kristoffer Velde oraz Michał Skóraś. W ich miejsce wskoczyli Filip Marchwiński oraz Gio Citaiszwili. Od pierwszych minut szanse otrzymał Afonso Sousa, który po meczu z mistrzami Islandii był najbardziej krytykowany przez fanów niebiesko-białych. Trener Lecha zdecydował się także na dziewiąty wariant pary środkowych obrońców. Tym razem jako stoperzy zagrali Maksymilian Pingot oraz Nika Kwekweskiri.

Od początku meczu więcej z gry mieli lechici, którzy konstruowali ataki pozycyjne, lecz wszystkie próby ataków kończyły się przed polem karnym gości. Uruchamiać swoich partnerów z ofensywy próbował Joel Pereira czy Jesper Karlstroem, jednak zawsze brakowało zrozumienia między zawodnikami. Pomimo tego, że to poznaniacy próbowali nadawać grze tempa, to pierwszą akcję przeprowadził Śląsk, a konkretnie John Yeboah. Niemiec nieatakowany przez nikogo wdarł się w szesnastkę Lecha, a jego strzał minimalnie minął lewy słupek Bednarka.

Na pierwszy celny strzał lechitów przyszło nam czekać do 18. minuty. Wówczas Gio Citaiszwili ograł na prawej stronie Victora Garcię, a następnie technicznym strzałem próbował pokonać Szromnika, ale bramkarz Śląska skutecznie zatrzymał próbę Gruzina. Kilka chwil później swojego szczęścia próbował Mikael Ishak, jednak uderzenie kapitana Kolejorza było dalekie od ideału.

W 25. minucie nie pomylił się natomiast Petr Schwarz. W skutecznym wykończeniu akcji pomogli mu w dużej mierze zawodnicy Kolejorza. Najpierw stratę w środku pola zanotował Afonso Sousa, a następnie Czech w wakacyjnym tempie dobiegł do pola karnego i bez większych problemów umieścił piłkę w bramce. W międzyczasie bez większego wysiłku w dziecinny sposób ograł Nikę Kwekweskiriego, który dwukrotnie w tym spotkaniu był blisko zdobycia bramki.

Magazyn Gol24: Kadra pod lupą, przed meczem z Mołdawią

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomimo że spotkanie zostało ogłoszone "meczem kolejki", mecz w pierwszej połowie przy Bułgarskiej nie był porywający. Na wyróżnienie po pierwszych 45 minutach zasługiwał właśnie Citaiszwili, który był bardzo aktywny w swojej strefie boiska, włączał się w pojedynki jeden na jeden, grał skutecznie w defensywie. Szukał także drogi do bramki strzałami z dystansu. W 33. minucie było bardzo blisko, jednak cały czas celownik 21-latka był rozregulowany.

Szczęścia nie miał także Filip Marchwiński, który był najbliższy zdobycia bramki, jednak jego strzał głową zatrzymał się na słupku.

W drugiej połowie działo się znacznie mniej niż w pierwszych 45 minutach. Był to raczej pojedynek z gatunku tych "dla koneserów". Kolejorz był zespołem, który po przerwie miał ponad 70 procent posiadania piłki. Jednak na groźną akcję w tej odsłonie przyszło nam czekać aż do 65. minuty. Wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Michał Skóraś, otrzymał piłkę w polu karnym Śląska, ale i ten zawodnik miał problem, aby ucelować w światło bramki.

Na dwadzieścia minut przed końcem meczu powinno być już 2:0 dla przyjezdnych. Fatalny błąd w środku boiska popełnił Maksymilian Pingot, który zagrał piłkę wprost pod nogi rywala, a Śląsk wyszedł z błyskawiczną akcją. Oko w oko z Bednarkiem stanął Erik Exposito, lecz i ten gracz miał w tym meczu ogromny problem, aby ucelować w biały prostokąt.

Do końca meczu absolutnie nic się nie zmieniło. Kolejorz zanotował trzecią porażkę w ligowym spotkaniu - wszystkie na własnym stadionie. Ten wynik sprawia, że lechici spadają na ostatnie miejsce w tabeli. W kolejnym spotkaniu, które odbędzie się w czwartek, 18 sierpnia Lech zmierzy się w IV rundzie kwalifikacji do Ligi Konferencji, gdzie przeciwnikiem będzie luksemburski Dudelange.

Lech Poznań do przerwy nie zasługiwał, by przegrywać 0:1. Grał nawet nieźle, lecz brakowało skuteczności. Od 70 min. jednak z Lecha zeszło powietrze. Zmiany dokonane przez van den Broma, choć miały na celu doprowadzenie do wyrównania, niewiele wniosły. Kolejorz przegrał juz trzeci mecz w ekstraklasie i to na własnym boisku. Sytuacja mistrzów Polski robi się fatalna.Zobacz jak oceniliśmy lechitów--->

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 0:1. Bułgarska znów zdobyta prze...

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marcin Baranski
bo lech zdechl
G
Gość
wystarczy obejrzeć ten filmik

https://www.youtube.com/watch?v=Xvjn9Tu5QOc
G
Gość
Pierwsza połowa jako taka , a w drugiej zawodnikom Lecha plątały się nogi ze zmęczenia.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Papież zaapelował do pojednania tam, gdzie toczą się wojny. Pozdrowił też uczniów

Papież zaapelował do pojednania tam, gdzie toczą się wojny. Pozdrowił też uczniów

Ten sędzia poprowadzi mecz Polski. W tle przedziwna historia ze spotkania Rakowa

Ten sędzia poprowadzi mecz Polski. W tle przedziwna historia ze spotkania Rakowa

Wróć na i.pl Portal i.pl