Czytaj też: Ksiądz Paweł K. oskarżony o pedofilię. Wpadł w hotelu
Oławianka Wiesława Dargiewicz, matka dziecka ks. Waldemara Irka, wspomina, że przed śmiercią ksiądz miał jej opowiadać o kłopotach finansowych Papieskiego Wydziału Teologicznego. - Mówił o jakichś pieniądzach z ministerstwa, które miały trafić jako stypendia dla studentów, ale nie trafiły. Wiem, że zgłaszał tę sprawę drogą służbową do Watykanu i od tego zaczęła się jego wojna z niektórymi księżmi, którzy po jego śmierci pojawili się w jego domu i szukali pewnych rzeczy, dowodów tej sprawy - mówiła Wiesława Dargiewicz jeszcze przed kilkunastoma dniami.
Teraz Krzysztof Rutkowski twierdzi, że w sprawę mógł być zamieszany także sam ks. Waldemar Irek i inne osoby związane z kurią. - Wszystkie nazwiska podamy w zawiadomieniu do prokuratury. Z dowodów, jakie do tej pory zebraliśmy wynika, że mogą to być także wysoko postawieni księża. Z tego, co nam wiadomo, niektórzy już się boją. Boją się, że spod sutanny w końcu wyjdzie fałsz i obłuda - mówił na konferencji prasowej Rutkowski.
Ksiądz Andrzej Tomko, rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, nie chce komentować doniesień Krzysztofa Rutkowskiego.
- Nie otrzymaliśmy dotychczas sygnałów o nieprawidłowościach w finansach Papieskiego Wydziału Teologicznego - mówi
kanclerz wrocławskiej kurii, ksiądz Stanisław Jóźwiak. I dodaje, że twierdzenia Rutkowskiego w tej materii trudno uznać za wiarygodne. - Jeżeli w sprawie finansów PWT pojawią się jakieś nowe okoliczności, Kościół podejmie działania kontrolne. Chodzi tutaj bowiem o środki, które w części są środkami publicznymi i nie może być wątpliwości co do właściwego ich wydatkowania. Ponieważ jednak podlegają one stałej kontroli ze strony ustawowych organów, w tej chwili nie ma
powodu by podejmować jakieś nadzwyczajne działania w tej sprawie - dodaje.
Rutkowski liczy tymczasem, żeby prokuratura wyjaśni sprawę majątku księdza Waldemara Irka. Z jego wyliczeń wynika, że może on być wart około 2 milionów złotych. - Skąd ksiądz, który zarabiał 7 tysięcy złotych, lubiący wystawne życie, miał na drogocenne antyki - pyta Rutkowski.
TESTAMENT KS. WALDEMARA IRKA [KLIKNIJ I ZOBACZ]
W zakupie wartych fortunę antków miał pomagać księdzu Irkowi Zdzisław Hordyński, kolekcjoner dzieł sztuki i antykwariusz. - Spotkaliśmy się pierwszy raz, kiedy szukał prezentu dla kogoś bliskiego z rodziny. Od tego rozpoczęła się nasza współpraca - wspomina Hordyński. Dokładnie pamięta swoją pierwszą wizytę w mieszkaniu zmarłego kapłana, przy ulicy Katedralnej. - Znałem się na antykach, naprawdę mało co na mnie robiło wrażenie, ale dopiero widok jego mieszkania uświadomił mi, z kim mam do czynienia. To był pasjonat antyków. Można się było o nie wręcz potknąć. Myślę, że to człowiek, który jakby miał wybór, między kupieniem jedzenia, a antyków wybrałby to drugie - mówi Hordyński.
Wylicza, że to co widział na Katedralnej, to efekt 30 lat kolekcjonowania przez księdza Irka antyków, głównie sakralnych, z okresu baroku. Kolekcjoner wspomina, że ks. Irek był znawcą, nie kupował byle czego, wiedział jak negocjować, nigdy nie przepłacał. - Nie napalał się. Wiedział, kiedy przeczekać, żeby cena była atrakcyjniejsza. Traktował kolekcjonowanie dzieł sztuki, jako inwestycje.
Zbigniew Hordyński wylicza, że u ks. Irka było najwięcej obrazów, figurek i książek. - Żeby je wszystkie przewieźć byłby potrzebny tir. Wiele z nich oprawione w skórach, z mosiężnym zamknięciem. Pieniądze za taką jedną starczyłby na kupno podręczników szkolnych dla całej klasy - twierdzi Hordyński.
Hordyński wylicza, że wśród wielu figurek były także takie warte kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Irek z kolekcjonerem miał się rozliczać bezpośrednio, płacąc gotówką. Na dowód tego co mówi kolekcjoner przedstawia sms, w których Irek pyta się, czy spotkanie jest aktualne. Tylko tyle.
Krzysztof Rutkowski uważa, że teraz najważniejsze jest odpowiedź na pytanie, skąd na tak kosztowne hobby kapłan brał pieniądze. Rutkowski uważa, że mogło dojść do popełnia przestępstwa, dlatego w tym tygodniu zgłosi sprawę do wrocławskiej prokuratury. Rutkowski uważa, że mogło dojść do przywłaszczenia pieniędzy, które mieli w formie stypendiów otrzymać studenci Papieskiego Wydziału Teologicznego. - Mamy pewne dowody, które mogą świadczyć o tym, że zamieszany w to mógł być ks. Waldemar Irek, ale także inni wysoko postawieni księża.
Rutkowski zaprezentował też zdjęcia antyków rzekomo zgromadzonych przez księdza. Nie chce jednak odpowiedzieć, jak je zdobył.
Co stało się z majątkiem ks. Waldemara Irka? Czytaj dalej na kolejnej stronie
Wiesława Dargiewicz, oławianka, która jest mamą 3,5-letniego Kubusia, syna księdza Waldemara Irka, twierdzi tymczasem, że część tego majątku mogła zostać rozkradziona po śmierci księdza. Zginąć mógł też laptop kapłana.
Według oławianki, pierwszą osoba, która po śmierci ks. Irka odwiedziła jego dom w Oławie i służbowe mieszkanie przy ul. Katedralnej we Wrocławiu był ksiądz Ryszard Trzósło, jeden z wykonawców testamentu księdza.
- Wszystko można sprawdzić. Jako pierwszy do domu księdza Irka dostałem się z ks. Andrzejem Tomko [obecny rektor PWT - przyp. red] i rodziną zmarłego kapłana. Kiedy zobaczyliśmy ciało, zrobiliśmy to co powinniśmy, czyli wezwaliśmy policję. Wszystko to trwało kilka godzin. Mieszkanie na Katedralnej odwiedziliśmy wspólnie z rodziną, komisyjnie, na drugi dzień - mówi ksiądz Trzósło.
Nic mu także nie wiadomo o aferze finansowej na Papieskim Wydziale Teologicznym. Kapłan mówi, że ks. Irek nigdy z nim o tym nie rozmawiał.
Czy majątek ks. Waldemara Irka rzeczywiście wart był 2 mln zł? - Nie wiem - mówi ks. Trzósło. - Nie znam się na antykach, a wykonawcy testamentu nie byli od oceny wartości majątku, tylko od spisania listy rzeczy, która jest teraz w sądzie.
Przyznaje, że ksiądz Irek miał w domu kilka starych rzeczy, w tym część mebli, ale nie wie ile były warte. - Ale wiele figurek było kupionych we Włoszech, na północy. Tam jest jedna z firm, które wykonują figurki metodą komputerową, ręcznie są tylko malowane. - Takich figurek było najwięcej u księdza Irka - mówi Trzósło.
Ksiądz Ryszard Trzósło zapewnia, że wszystkie przedmioty, w tym antyki i obrazy, które znajdowały się w mieszkaniu zmarłego kapłana przy ulicy Katedralnej, są w depozycie i zostaną wydane po decyzji sądu o podziale majątku. Domem w Oławie opiekuje się zaś najbliższa rodzina księdza Waldemara Irka.