Jarosław Gwizdak założył stowarzyszenie „Prawo do Katowic”, z daleka od wszystkich partii, ale z lokalnymi działaczami i mieszkańcami, wspieranymi przez przedsiębiorców i naukowców. Sędzia startował na radnego i na prezydenta Katowic. Niewiele zabrakło mu głosów, by znaleźć się w Radzie Miasta. W wyborach na prezydenta zajął trzecie miejsce, choć wszystkie sondaże wskazywały, że będzie czwarty.
– Żałuję, że nie udało się zdobyć mandatu radnego, ale wyniki, także mojego startu na prezydenta Katowic, pozwalają mi myśleć, co dalej zrobić z tym kapitałem społecznego zaufania. Na razie jednak mam inny problem na głowie – mówi sędzia Gwizdak. – Nie wiem nawet, w jakim charakterze występuję w tym postępowaniu rzecznika dyscyplinarnego, ale na pewno stawię mu czoła. Uważam, że nie złamałem prawa biorąc udział w wyborach samorządowych. Sędzia, jak każdy obywatel, ma także bierne prawo wyborcze, więc może kandydować do władz samorządowych. Na czas kampanii wyborczej wziąłem urlop bezpłatny.
Nie wiadomo jednak, czym się skończy dla sędziego ta aktywność publiczna. Kij przecież zawsze się znajdzie. A nuż rzecznik z nowej Izby Dyscyplinarnej znajdzie w aktach, że sędzia spóźnił się z napisaniem jakiegoś uzasadnienia?
– Może obecna władza wciąż potrzebuje potwierdzenia tezy, że sądy jednak są złe, a sędziowie jeszcze gorsi? – dodaje Jarosław Gwizdak nieco zrezygnowany. – Byłoby mi bardzo trudno pogodzić się z porażką w tej właśnie sprawie.
Rok temu prezes Jarosław Gwizdak zrezygnował z ubiegania się o ponowny wybór na stanowisko prezesa Sądu Rejonowego Katowice-Zachód, w proteście przeciwko zapowiadanym przez ministra Ziobrę zmianom w sądownictwie.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
COP24 w Katowicach: Jakie są cele Szczytu Klimatycznego?
COP24 w Katowicach: Arnold Schwarzenegger o ochronie środowiska