15 lat za zabójstwo oraz w sumie 6 lat i miesiąc za kradzieże, włamania i używanie skradzionej karty bankowej. Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Koszalinie zakończyła się sprawa zabójstwa Teresy R., do którego doszło 2 sierpnia 2016 r. w Koszalinie. Wyrok usłyszał 42-letni Piotr R. Łączna wymierzona mu kara to 18 lat za kratami.
Oskarżony poznał Teresę R. za pośrednictwem Facebooka. Prowadzili internetową korespondencję, wyznali sobie miłość. - 1 sierpnia ubiegłego roku wsiadła ona w Białymstoku do pociągu, a następnego dnia rano oskarżony odebrał ją z dworca w Koszalinie. Przez całą drogę byli w kontakcie telefonicznym - uzasadniając wyrok, przewodniczący składu orzekającego relacjonował ostatnie godziny życia ofiary. 42-letni Piotr R. nie miał dokąd zabrać swojej przyjaciółki z wirtualnego świata. Pomieszkiwał kątem u kolegi, a warunki lokalowe były tam kiepskie. - Postanowił więc pójść z Teresą R. na Osiedle Morskie do innego znajomego. Nie zastał go. Drogą przez działki zdecydował się pójść w kierunku galerii Emka - opisywał sędzia Robert Mąka.
W czasie drogi miało dojść do sprzeczki. Jej przyczyna nie jest znana, ale efekt już tak - dwa ciosy zadane nożem w brzuch. Biegły lekarz zaznaczył, że masywny krwotok mógł doprowadzić do śmierci ofiary nawet w ciągu kilku minut. Teresa R. zmarła na rękach oskarżonego w lasku niedaleko działek przy ul. Batalionów Chłopskich. - Przykrył jej ciało plastikową folią. To w sierpniowych warunkach pogodowych doprowadziło do szybkiego zeszkieletowania ciała - wskazał sędzia.
Piotr R. ręce umył w Dzierżęcince, nóż wyrzucił do śmietnika przy ulicy Bosmańskiej.
Przez wiele tygodni śledczy ustalali zarówno tożsamość ofiary, jak i sprawcy zabójstwa. W grudniu Piotr R. został zatrzymany w związku z kradzieżami, włamaniami. Znaleziono przy nim komórkę Teresy R. Szybko przyznał się do zbrodni, bo jak podkreślał, wina bardzo mu ciążyła. Chciał przeprosić męża ofiary i jej syna. Złożył wyczerpujące wyjaśnienia, a podczas wizji lokalnej wskazał na porzucone przedmioty, które były własnością Elżbiety R. Dla sądu to właśnie eksperyment procesowy i pierwsze wyjaśnienia były kluczowe. Po kilku bowiem miesiącach Piotr R. zaczął mnożyć kolejne wersje zdarzeń. Wskazał na przypadkowe „nadzianie” się Teresy R. na nóż. Dwukrotne na niego przewrócenie. Przed sądem z kolei winą za zabójstwo obarczył kolegę. - Obrona przez bezpodstawne pomówienie bliskiej osoby, która jeszcze dała oskarżonemu dach nad głową, to coś wysoce nagannego - podkreślił sędzia Mąka.
Prokurator Beata Szefler wnioskowała dla oskarżonego o karę 25 lat więzienia. - W sprawie tej uderza bezsens zbrodni. Najpierw Piotr R. rozkochał w sobie kobietę, a kiedy przyjechała dla niego z drugiego końca Polski, zabił. Dlaczego? Tego się nie dowiedzieliśmy - zaakcentowała podczas mowy końcowej.
Choć wnioskowana kara była wyższa, za zabójstwo sąd wymierzył karę 15 lat pozbawienia wolności. - Pamiętać należy, że przewidziana przez ustawodawcę kara za zabójstwo wynosi od 8 do 15 lat pozbawienia wolności. Taki jest jej wymiar. Kara 25 lat oraz kara dożywocia mają charakter nadzwyczajny i eksterminacyjny. Sąd musi działać w oparciu o przepisy - zauważył Robert Mąka, sędzia Sądu Okręgowego w Koszalinie. Dodał też, że od lat ustawodawca nie podejmuje działań, by zapełnić lukę między maksymalnym wymiarem kary za zabójstwo a karą 25 lat pozbawienia wolności. - Karą adekwatną dla Piotra R. będzie maksymalna, przewidziana ustawą kara 15 lat. Należy tu podkreślić, że przed obliczem sądu oskarżony do winy się nie przyznał, a obarczał nią niewinnego człowieka. Jednocześnie nie ma dowodów, które pozwoliłyby przyjąć, że idąc na miejsce zdarzenia, oskarżony już wiedział, że Teresa R. zginie - podsumował sędzia.
Sąd zdecydował też o zadośćuczynieniu dla syna i męża zamordowanej kobiety - odpowiednio 100 tys. i 60 tys. złotych. - Choć żadne pieniądze życia nie przywrócą, to można pomóc złagodzić ból w sensie materialnym - podsumował sędzia.