Kluczowe głosowanie w Senacie odbędzie się w terminie 12-14 maja. Opozycja ma kruchą większość. Bez senatora z Wielkopolski Jana Filipa Libickiego i senator Lidii Staroń z Olsztyna, którzy mogą zagłosować „po swojemu”, opozycja mówi, że ma 50 „szabel”. Dokładnie połowę Senatu.
- Taka liczba głosów nam wystarczy, bo PiS potrzebuje ponad 50 głosów w Senacie do przeforsowania swojego kandydata, czyli Bartłomieja Wróblewskiego. Zapewniam, że w tak ważnych głosowaniach każdy z nas pojawia się na posiedzeniu. Niech więc PiS nie liczy, że kogoś z nas zabraknie. Sprzeciwimy się tej niedobrej kandydaturze, bo poseł Wróblewski nie jest osobą bezpartyjną i bezstronną. Nie byłby dobrym rzecznikiem naszych praw
– podkreśla poznański senator PO Marcin Bosacki.
Poseł Wróblewski stał za projektem zaostrzeniem prawa ws. aborcji. Zobacz film

Senator Jan Filip Libicki twierdzi, że się waha. Decyzję ma podjąć na początku maja
Opozycyjny polityk liczy również na to, że wahający się senator Jan Filip Libicki, który m.in. był w PiS, PO, a teraz w PSL, jednak zdecyduje się nie poprzeć swojego znajomego z Poznania, czyli posła Wróblewskiego.
- Senator Libicki decyzję ma podjąć na początku maja. Do tej pory podkreślał, że bliska jest mu antyaborcyjna działalność posła Wróblewskiego. Z drugiej strony dostrzega, że poparcie każdego kandydata PiS wiąże się ze zwiększeniem monopolu agresywnej władzy pana Kaczyńskiego
– dodaje senator Bosacki.
PiS ma w tej chwili dwa scenariusze na powołanie swojego kandydata na RPO. Jeden to właśnie forsowanie kandydatury posła Wróblewskiego i próba zrobienia wyłomu wśród opozycyjnych senatorów. Metodą ma być między innymi proponowanie rozmaitych profitów dla samorządów, z których pochodzą opozycyjni senatorowie.
- Kolejni emisariusze PiS docierają do niektórych naszych senatorów i proponują takie niecne rzeczy – mówi senator Bosacki.
Czytaj też: Opozycja od samego początku zapowiada, że kandydatura Bartłomieja Wróblewskiego nie zyska poparcia w Senacie
Kontrowersyjne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Stwierdził, że Adam Bodnar przestanie kierować biurem RPO
Drugi scenariusz na obsadzenie RPO zaczął być niedawno realizowany w Trybunale Konstytucyjnym kierowanym przez poznaniankę Julię Przyłębską. TK stwierdził, że dalsze pełnienie funkcji przez Adama Bodnara jest niezgodne z konstytucją. Bodnar nadal kieruje RPO mimo upływu kadencji, bo Sejm i Senat od wielu miesięcy nie mogą wybrać wspólnego kandydata. Takiego, który byłby do przyjęcia przez władzę oraz opozycję.
Adam Bodnar, zgodnie z wyrokiem TK, miałby przestać kierować biurem RPO w ciągu 3 miesięcy. Potem zastąpić miałby go tzw. komisarz, ktoś nominowany przez PiS. Być może właśnie poseł Wróblewski z Poznainia.
- Czy ten scenariusz jest realny? - zastanawia się senator Marcin Bosacki. - Moim zdaniem prędzej PiS straci większość w Sejmie, bo koalicja jest podzielona i skłócona. Dla Jarosława Gowina to ostatnia szansa na stanięcie po właściwej stronie barykady i przysłużenia się Polsce.
Poznań: Nieznane murale, które zachwycają. Zobacz najlepszy ...