Dziesięciu senatorów Platformy Obywatelskiej, w tym Barbara Zdrojewska z Wrocławia, podpisało się pod listem do władz PO. Senatorowie nie godzą się z decyzją o usunięciu z szeregów partii trójki posłów. Chodzi o Marka Biernackiego, Joannę Fabisiak i Jacka Tomczaka.
Parlamentarzyści ci zostali wyrzuceni z partii, bo głosowali przeciwko obywatelskiemu projektowi ustawy, który liberalizował prawo aborcyjne. Wynik głosowania sprawił, że projekt nie przeszedł do pracy w komisjach sejmowych.
Dodajmy, że jako pierwszy o liście informował portal Wirtualna Polska.
Senatorowie, którzy podpisali się pod listem do przewodniczącego Grzegorza Schetyny, porównują działanie Platformy, która wyrzuca posłów do łamania konstytucji przez Prawo i Sprawiedliwość.
„Głosowanie to nie było bowiem głosowaniem politycznym, ale głosowaniem sumienia, a wolność sumienia każdemu obywatelowi, w tym także parlamentarzyście, zapewnia Konstytucja. To sama Konstytucja Rzeczpospolitej, którą dziś nasi polityczni oponenci z PiS notorycznie naruszają, a momentami nawet łamią. Nie jest więc dobrze, abyśmy w pewnym sensie zachowywali się podobnie” - napisali senatorowie, w gronie których znalazła się Barbara Zdrojewska.
Senator z Wrocławia nie chce komentować sprawy.
- List nie był publiczny, tylko skierowany do władz Platform Obywatelskiej, dlatego nie zamierzam publicznie go komentować - mówi nam Barbara Zdrojewska.
Czy władze krajowe zareagują na list senatorów? Piotr Borys, szef Biura Krajowego Platformy Obywatelskiej, uważa, że list senatorów należy traktować jako próbę zachęcenia trójki posłów do złożenia odwołania od decyzji władz partii. Borys nie zostawia złudzeń, że jeżeli tego nie zrobią, to nie będą mogli powrócić do partii.
- Trójka posłów może się odwołać od decyzji władz tylko i wyłącznie przez to, że złoży odwołanie do sądu koleżeńskiego, nie ma innej drogi odwoławczej - komentuje Piotr Borys.
Przypomnijmy, że początek problemów opozycji to głosowanie nad projektem liberalizującym prawo aborcyjne. Na początku stycznia posłowie odrzucili w pierwszym czytaniu obywatelski projekt ustawy. Przepadł przez to, że kilkudziesięciu parlamentarzystów opozycji nie wzięło udziału w głosowaniu. Tak postąpiła m.in. wrocławska posłanka Alicja Chybicka, kandydatka Platformy Obywatelskiej na prezydenta miasta. Trójka posłów, która została wyrzucona z partii, pomimo partyjnej dyscypliny, głosowała przeciwko skierowaniu do prac w komisji projektu ustawy, który liberalizował prawo aborcyjne. Ta sama trójka posłów zagłosowała zaś przeciw odrzuceniu w pierwszym czytaniu projektu ustawy, który zaostrzał prawo aborcyjne.
- Będziemy bronić Polaków przed nieludzkimi projektami radykałów, takimi jak ten Ordo Iuris. Dlatego każdy kto w Platformie Obywatelskiej łamie dyscyplinę, musi liczyć się z konsekwencjami - tak sprawę komentował wówczas przewodniczacy partii Grzegorz Schetyna.