Najciekawsze akcje z meczu Ruch - Radomiak
Oba zespoły zagrały w ekstraklasie po 38-letniej przerwie. Jeżeli kibice szykowali się na jakąś piłkarską ucztę w chłodny, poniedziałkowy wieczór, to pierwsza połowa musiała ich mocno rozczarować. Na murawie niewiele ciekawego się działo. Choć częściej akcje ofensywne przeprowadzali goście, to żadnej nie skończyli groźnym uderzeniem.
Autorem jedynego celnego strzału w tej części spotkania był zawodnik Ruchu Miłosz Kozak. Spróbował szczęścia zza pola karnego, a bramkarz Radomiaka bez trudu złapał piłkę. Ciekawiej zaczęła się druga odsłona. 20 sekund po wznowieniu gry sytuacji sam na sam z Albertem Posiadałą nie wykorzystał napastnik chorzowian Daniel Szczepan, potem tuż nad poprzeczką posłał piłkę Kozak, a Tomasz Swędrowskiego trafił w słupek.
Goście też „zamieszali” przed bramką „Niebieskich”, formę Krzysztofa Kamińskiego sprawdził mocnym uderzeniem Frank Castaneda. W 58. minucie sympatycy Ruchu mieli przez chwilę powody do radości, jednak okazało się, że gol dla ich drużyny padł ze spalonego.
10 minut później napastnik gospodarzy znów uciekł obrońcom, wyszedł na czystą pozycję i skończyło się na żółtej kartce za próbę wymuszenia rzutu karnego.
- Daniel Szczepan przeprosił wszystkich w szatni za "padolino". Szkoda tej sytuacji. Musimy od niego wymagać, by takie okazje wykorzystywał - powiedział dziennikarzom trener Jan Woś.
Chorzowianie atakowali do końca. W 84. minucie po strzale Kozaka z rzutu wolnego bramkarza rywali uratowała poprzeczka i drużyny podzieliły się punktami.
W pierwszym swoim spotkaniu na Stadionie Śląskim Ruch zremisował ze Śląskim Wrocław 2:2 w obecności 30 tys. kibiców. Podczas meczu z Radomiakiem widownia była mniejsza, ale i tak pobity został rekord liczby kibiców na poniedziałkowym meczu w tym sezonie ekstraklasy. Piotr Girczys, PAP
EKSTRAKLASA w GOL24
Jedenastka 15. kolejki PKO Ekstraklasy według GOL24. Śląsk W...