Tegoroczny wyścig Paryż-Roubaix obfitował w wiele kraks, z których większość zakończyła się bez poważnych obrażeń. Michael Goolaerts nie uczestniczył w dużej kraksie, upadł z roweru, ale utracił przytomność, miał zatrzymanie akcji serca. Sanitariusze musieli użyć defibrylatora, potem kolarz został śmigłowcem przewieziony do szpitala w Lille.
Według oficjalnych komunikatów zawodnik miał przejść badania w szpitalu, a jego stan był stabilny. Jednak w nocy team Veranda's Willems-Crelan poinformował o jego śmierci.
"Z niewyobrażalnym smutkiem musimy zakomunikować odejście naszego kolarza i przyjaciela Michaela Goolaertsa" - czytamy w oświadczeniu zespołu.
Goolaerts umarł "w obecności członków rodziny i bliskich, których zachowujemy w naszych myślach".
Team Veranda's Willems-Crelan w oświadczeniu poinformował też, że na razie nie będzie szczegółowych komunikatów na temat przyczyn śmierci, z uwagi na uczucia bliskich i rodziny - "chcemy dać bliskim czas na poradzenie sobie z tą straszliwą stratą" - piszą szefowie teamu.
Wyrazy współczucia płyną z całego peletonu.
