Śmierć wuwuzeli

Rafał Romaniuk
Polskapresse
Nie trzeba nawet słuchać kakofonicznych dźwięków wydawanych przez popularną afrykańską trąbkę. Wystarczy tylko wypowiedzieć nazwę: wu-wu-ze-la, i osoby, które obejrzały w RPA kilka meczów mistrzostw, zachowują się tak, jakby dotknęły drutu pod napięciem.

Dudnienie bez sensu, bez synchronizacji, w każdym momencie to plaga tych mistrzostw wypaczająca kibicowanie. Nie ma narodowych piosenek i okrzyków, tylko ciągłe: "buuuuu", "bzzzzzzzz", "buuuuu", "bzzzzzzzz", i tak na zmianę.

Ale dziś nie o tym. Jeden z mieszkańców Durbanu nie poprzestał na złorzeczeniu, że musi wysłuchiwać irytujących dźwięków. Przeszedł do czynów. Gdy usłyszał, że mieszkający po sąsiedzku 14-latek wraca z meczu i z częstotliwością wystrzałów z karabinu maszynowego dmucha w wuwuzelę, wyjął broń i zaczął strzelać na oślep. Trafił dzieciaka w głowę. Śmierć na miejscu. Matka nastolatka tłumaczyła, że on nawet w czasach, gdy nie ma mistrzostw, lubi trąbić i robi to od kilku lat. Kibicował Arsenalowi Londyn, gdy oglądał relacje z Premiership, zawsze siedział przed telewizorem z wuwuzelą w rękach. Gdy wracał z meczów lokalnej ligi, robił to samo.

Jak tłumaczył się sąsiad? Powiedział, że był pewien, że przy jego domu kręci się włamywacz, więc postanowił działać w samoobronie. Nie wysilił się na oryginalność. Kiedyś, w czasach apartheidu, biali, gdy strzelali do czarnej ludności, często mówili ze zdziwieniem po fakcie: "Nie rozumiem, dlaczego mnie winicie. Przecież myślałem, że to małpa".

Więcej na Fotoblogu z RPA oraz w serwsie Mundial na Ekstraklasa.net - jakbyś tam był!

Wróć na i.pl Portal i.pl